środa, 22 lipca 2009

Prolog - "To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."

Witam. Przeniosłam się na Blogspot, ponieważ Onet sprawiał pewne "problemy". (logowanie się, nie dodawanie komentarzy) Mam nadzieję, że to zmiana na lepsze. (Dziękuję Virus Ci za polecenie Blogspota, bo jakby nie patrzeć, to dzięki Tobie uświadomiłam sobie, że Onet lubi wycinać 'numery'. )

Bez zbędnych słów - zapraszam do czytania.


Prolog

"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
- Jonathan Carroll

- Znów o nim myślisz? – Do niewielkiego, zrujnowanego pomieszczenia, o podrapanych ścianach koloru biszkoptów, ogarniętego bałaganem, weszła młoda dziewczyna. Za każdym razem, gdy przychodziła odwiedzić swojego najlepszego przyjaciela, było coraz gorzej. Na drewnianej podłodze, w wielu miejscach zaplamionej, walały się śmieci wszelakiej maści; począwszy od pustych butelek po napojach, puszkach po piwach, paczkach po papierosach i chipsach, przez opakowania na żywność, w szczególności ramen, a kończąc na brudnych ubraniach, które odnajdywały tam swoje powołanie. Ściany z odrapaną tapetą w wielu miejscach naznaczone były graffiti, wykonanymi przez właściciela owego pokoju. Dziewczyna musiała przyznać, że miał talent i marnował go na ulicy. – Mówiłam ci już, przestań się tym przejmować. To był wypadek, śledztwo to potwierdziło!

Chłopka siedzący na starym materacu pod oknem, spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem, poczym ponownie wrócił do poprzedniego zajęcia, zupełnie ignorując dziewczynę stojącą w drzwiach. Zdjęcia, wycinki z gazet i kilka części samochodowych leżało na jego kolanach, i to właśnie na nich skupił swoją uwagę. Zirytowana jego zachowaniem, z rosnącą złością, podeszła do niego i szybkim ruchem złapała za podbródek.

- Spójrz mi w oczy, Naruto – warknęła, zmuszając go, by popatrzył w soczystą zieleń jej tęczówek. Gniew, troska i smutek; tyle udało mu się wyczytać, otumaniony narkotykiem nie reagował. – Brałeś. – Zacisnęła usta w cienką linię.

- Zostaw mnie – sarknął, odwracając głowę. – Nie możesz zrozumieć, że nie wierzę by to był wypadek? Po prostu nie wierzę.

- Śledztwo wykazało, że samochód był niesprawny. Policja…

- Policja to może pocałować się w dupę. Wszystko robią na odwal się, byle by sprawę zakończyć, nie ważne czy mają rację, czy też nie. – Spojrzał ostro na dziewczynę, na jej różowe, zniszczone włosy i zapadnięte policzki. – Sakura, sama wiesz, że psom nie można ufać. Węszą wszędzie, udają, że wiedzą wszystko, jeśli pochodzisz z ulicy już jesteś podejrzany. Zasrana sprawiedliwość, tworzą świat, w którym to oni są panami. Dla nich nie ważna jest prawda!

Sakura westchnęła, spoglądając smutno na zaciętą twarz Naruto. Było jej go żal. Nikomu nie życzyła losu, jaki spotkał tego przystojnego i niegdyś pełnego życia, blondyna.

Wielkie ambicje, marzenia, plany; wszystko to znikło w ciągu jednej chwili. Uderzenie, zgrzyt metalu o metal, głośny huk, a potem wybuch zatrząsł trybunami. Iskry zatańczyły wokół płonących samochodów, niczym ogniki zwiastujące śmierć, karmione ciszą i strachem, przybierały na sile, poczynając sobie coraz śmielej. Dym z niemym błaganiem wzbijał się ku górze, przysłaniał widok tragedii. Siedemnastoletni chłopak widział. Stał i widział śmierć; piękną, rudowłosą kobietę, o oczach intensywnej barwy morza, w zwiewnej, błękitnej szacie, pochylającą się z wyciągniętą dłonią nad samochodem, wciąż stojącym w ogniu. W ułamku sekundy dostrzegł swego ojca, który wraz ze śmiercią odchodzi w dal; oboje uśmiechali się do niego pogodnie. A on stał. Stał i patrzył przed siebie, nie reagując na nic. Na ludzi, którzy popychali go, chcąc jak najlepiej zobaczyć pozostałości po wozach; na pocieszające szepty litości ze strony znajomych ojca, obejmujące i przytulające go do siebie kobiety. Jego świat stracił wszelkie barwy; szarość wciągnęła go w odmęty przedmiejskiej dzielnicy. Stał się dzieckiem ulicy.

- Po co przyszłaś? – Z otępienia wyrwał ją chłodny głos Naruto, a do nozdrzy doleciał drażniący zapach dymu. – Czyżby Shikamaru zaplanował w końcu jakiś ruch? „Suna” za bardzo się panoszy ostatnio po naszym terenie. – Przyglądał się jej nieobecnym wzrokiem, spokojnie dopalając papierosa.

Dziewczyna pokręciła przecząco głową.

- Kiba powrócił ze zwiadu. Wynika na to, że pojawił się nowy wróg. Na północnych obrzeżach doszło do morderstwa w celu rabunku. Nie wygląda to na robotę „Suny”, to nie ich metody – odpowiedziała nerwowo spoglądając w błękitne oczy Naruto. – Shino pochwycił również wieści, że gang nazywa się „Taki”. Póki co, nie wiemy nic więcej.

- I jakie jest moje zadanie? – zapytał, wyrzucając niedopałek przez okno, w którym brakowało szyby.

- Musisz przeniknąć do środka.

- Czyli być szpiegiem w ich gangu?

- Dokładnie.

- Przekaż Shikamaru, że mam inne sprawy na głowie, niż odgrywanie roli w tym teatrzyku – warknął wstając i otrzepując się z popiołu, spojrzał na Sakurę. Głową wskazał jej wyjście.

Posłusznie wstała.

- Ale… - zaczęła, jednak powstrzymał ją chłodny wzrok chłopaka.

- Nie ma żadnych „ale”, Sakura. – Założył na siebie za dużą, czarną bluzę, zarzucając na głowę kaptur. – Teraz idź, przekaż moją odpowiedź.

- Przekażę, jeśli powiesz, co zamierzasz. – Stanęła w drzwiach, krzyżując ręce na piersi. Nie mogła pozwolić mu na żadne głupstwa, a znając go, zapewne wpakowałby się w jakieś tarapaty. Za wiele dla niej znaczył, by pozwoliła mu działać na własną rękę. Był jak brat, którego nigdy nie miała; kimś, kto zajmował ważne miejsce w jej nędznym życiu prostytutki.

- Nie szantażuj mnie – syknął. Nie chciał nikogo w to mieszać. To była jego sprawa, jego zemsta. Ufał swoim przyjaciołom, to dzięki nim przeżył na ulicy, nauczył się trwać przy życiu, bronić tego, co jeszcze mu pozostało. Ale to nie dotyczyło „Konohy”, by prosić ich o pomoc i narażać na niebezpieczeństwo. Mieli zbyt dużo problemów na głowie, by jeszcze zajmować się jego sprawą. – Jeśli nie wyjdziesz stąd, sam cię wyrzucę.

- Powiedz przynajmniej, kiedy wrócisz – spytała zrezygnowana, zasłaniając twarz długimi kosmykami różowych włosów. Nie chciała pokazać, że płacze. Łzy na ulicy były oznaką słabości, uczuć, które powinno się pozbyć, by przetrwać.

Naruto podszedł do niej i lekko przytulił. Pociągnęła nosem, chcąc się uspokoić.

- Niedługo, obiecuję. – Pogłaskał ją delikatnie po głowie, w troskliwym geście. Mimo wszystko czuł żal do siebie, że musi ją zostawić. Trzymać w kłamstwie i niepewności. Nie miał wyjścia, musiał się zemścić. Spokój ducha to coś, czego pragnął ponad wszelką miarę. – Idź już.

Dziewczyna odsunęła się i bez słowa zaczęła zbiegać po skrzypiących schodach. Smutek sprawiał, że jej serce krzyczało, wyrywało się z piersi. „Naruto, zostań!” I co z tego, skoro głos ugrzązł w jej gardle? Wiedziała, że i tak nic nie wskóra. Był zbyt uparty.

- Sakura! – Do jej uszu doleciał jego cichy krzyk, odbijający się echem od zniszczonych ścian. Tchnięta nadzieją, zatrzymała się, nasłuchując. – Nie szukajcie mnie!

Iskierka, która na moment zapaliła się w jej sercu, zgasła. Znów ogarnął ją smutek. Miała złe przeczucie, że los blondyna zmieni się diametralnie. W jakim kierunku podąży jego dusza?

6 komentarzy:

Unknown pisze...

Strasznie mi się podobało. Jak nie przepadam za umiejscowianiem bohaterów Naruto w innych miejscach, niż Konoha (znaczy się świat wykreowany przez Kishimoto) i na palcach mogę wymienić takie opowiadania, które lubię to muszę przyznać, że się do nich zaliczasz.
Masz fajny styl, piszesz ciekawie, zachęcasz do czytania kolejnych części. Brawo.
Co do treści - ekstra! Uwielbiam opowieści/ff/opowiadania z elementami jakuzy. Co prawda wydaję mi się, że będzie to dość przewidywalny fick, ale takie, dobrze napisane też są równie zajebiste. Nie przepadam za Emo-Naruto, wolę kiedy jest bardziej kanoniczny (wesoły, wkurwiający, rozbrajający i w ogóle wierzy we wszystko i nigdy się nie poddaje), ale może w następnych chapach to się zmieni. A jak nie, to twoje opowiadanie, coś takiego też można poczytać. W tytule masz napisane, że NaruSasu - hmm, okie, obydwa (SU/NU, NU/SU) zestawienia lubię, chociaż mam ostatnio chcicę na Sasuke-Uke, więc twoje opo punktuje. SasuNaruSasu najlepsze :P.
Stylistycznie, to chyba było parę błędów, ale nie rzucających się w oczy. Zresztą zawsze można znaleźć betę. Mam uczucie, że nadużywasz przymiotników i na siłę starasz się, żeby twoje dzieła były takie no ...nie wiem jakby to napisać ...kolorowe?XD
Mam nadzieję, że będziesz pisać tego ff do końca, żeby wena Cię nie opuszczała droga Anju i żeby były w miarę systematycznie.
Czekam na następną część. Z niecierpliwością :)

PS Sori, za chaos w komentarzy :[
PS Wreszcie :D!

Koko pisze...

Czytałam twój blog na onecie i szczerze powiedziawszy cieszę się, że przeszłaś na google. Tutaj jest znacznie więcej możliwości.

Nie podobało mi się jednak to, że podałaś swój blog w pierwszym komentarzu. Oczywiście nie był to spam, jednak nie przepadam za czymś takim. Wciąż kojarzy mi się to z reklamą na siłę. Może jestem trochę przewrażliwiona, ale nic na to już nie poradzę.

Nagłówek w onecie wyszedł trochę ładniejszy, ale tutaj też niczego sobie ^-^

Gangi, gangi, gangi... wyśmienicie! Ciekawi mnie jak to się dalej potoczy. Nie przepadam za Narusasu. Ba! coś takiego mnie wręcz odstrasza, ale u ciebie coś mnie zaintrygowało. Mam nadzieję, jednak, że z Sasuke nie zrobisz jakiejś kruszynki, tylko jak to u mnie dobitnie określiłaś faceta z jajami!
Fabuła zapowiada się dość ciekawie. Hebi, Konoha, Suna, i Naruto z traumatycznymi przeżyciami, i nieznany jeszcze Sasuke. Wprowadzasz klimat, nie ma co. Ciekawi mnie co Naruto zamierza. Trochę się gubiłam, ale to chyba wszystkie prologi takie są. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział.

Styl masz bardzo ciekawy. Zgadzam się z Viruskiem zdecydowanie za dużo przymiotników. Nie staraj się uplastyczniać na siłę.

Chyba znasz się na tym co robisz, bo piszesz bardzo poprawnie stylistycznie. Zabawnie, że mówi to ktoś taki jak ja, prawda? ^-^
Od razu widać, że wiesz gdzie postawić przecinek i jak dobrze napisać stylistycznie. Podoba mi się również twoje słownictwo. Nom profeska nie ma co.

Sakura prostytutką? Wyjątkowo trafnie. Sakura podporządkowująca się władczemu Naruto? Faaaajnie. Sakura wyniszczona przez zawód? Jeszcze lepiej ^.~

Naruto stracił ojca w pożarze. Naruto bierze. Naruto rozkazuje Sakurze i Naruto ma plan.
Naruto skopie dupy policjantom! Tak policja to wyjątkowo perfidny stolec ^.~. Oni tylko pierdzą.

Chciałam poczekać i zobaczyć jak rozwinie się akcja. Zobaczyć czy pisałaś komentarzy tylko, żeby się zareklamować. Doszłam jednak do wniosku, że ważny jest każdy komentarz i że kolejne wpływają na dodawanie rozdziałów. Na większości blogów tak pisze, więc pewnie coś w tym jest. A na osobę komentującą tylko z powodu reklamy nie wyglądasz, więc będę trzymała za ciebie kciuki. Mam nadzieję, również, że nie uraziło cię to co powiedziałam. Wolę jednak, żebyś wiedziała co myślę.

Ten komentarz jest wyjątkowo za długi. Nie ma w nim nic konstruktywnego i w ogóle, ale no niestety nie jestem super specem i nie powiem ci nic co pozwoliło by ci się rozwijać czy coś. Żywię jednak nadzieję, że nie będzie on wyglądał tak brzydko, jak wygląda z mojej perspektywy ^-*

Pozdrawiam cię gorąco i czekam na część 1.

cukierek pisze...

Pisałam komentarz na onecie, więc napiszę i tutaj ^^

Nie wiem dlaczego inni czepiają się - jak to określili - zbyt wielu przymiotników... Jak dla mnie jest bardzo fajnie, bo przez dokłaniejsze opisy można lepiej wyobrazić sobie sytuację, emocje...

Podobają mi się okoliczności w jakich umieściłaś postaci z Naruto i to mnie właśnie, że tak powiem, ciągnie do Twojego opowiadania.

Nie pozostaje mi nic więcej jak czekać na pierwszy rozdział, więc pisz szybko.

Pozdrawiam, Cukierek

Indra pisze...

Przeczytałam właśnie pierwszą notkę na tym blogu, więc napiszę i opinię. Od razu na wstępie muszę zaznaczyć, że nie przepadam za SasuNaru (lub NaruSasu) w środowisku ulicznym, nie lubię ich jako ćpunów. Może wiązać się to z tym, że same wydarzenia z mangi lekko mnie wpieniają, więc wolę czytać o tych dwóch w bardziej przyjaznej i "sielskiej" atmosferze. No ale to tak odnośnie moich preferencji, postaram się ocenić obiektywnie. Masz dobry styl, nie robisz zauważalnych błędów (nie będę się rozwodzić nad drobnostkami pisowni, bo to się mija z celem, ja osobiście nie lubię jak ktoś się na czymś takim skupia). NaruSasu - czyli na pewno bęzie trochę inaczej niż zazwyczaj. Ciekawi mnie jaki okaże się Sasuke. Mam nadzieję, że nie będzie to blog, ukazujący jakie to życie na ulicy jest straszne i jak pod koniec jeden z nich umiera - według mnie na świecie jest wystarczająco dużo przygnębiających rzeczy, żeby jeszcze o tym czytać (to nie krytyka, nie zrozum mnie źle, to tylko wyrażanie własnych przemyśleń).
Co by tu jeszcze. Może jak na pierwszy komentarz wystarczy, zobaczymy co będzie dalej.
Ps. odnośnie twojego komentarza na moim blogu, przeraziłam się. Ja wiem, że Naruto na obrazku wygląda dziewczęco (Lloyd - ma taki styl rysowania), ale czy ja naprawdę napisałam w swoim fiku, że Naruto jest dziewczęcy? Sama tego nie lubię, dlatego aż mną zatrzęsło.

Anonimowy pisze...

Nareszcie zabrałam się za Twojego bloga ;]. Podoba mi się. W porównaniu do SaNu ja lubię takie klimaty jak ulica + narkotyki. Mam sentyment do takich rzeczy, po przeczytaniu "Dzieci z dworca zoo". I dlatego już nie mogę się doczekać, jak to się potoczy. W jakich okolicznościach Naruto spotka Sasuke.
I ja jakoś też nie zwróciłam ugawi na przymiotniki O.o. (uważam jak cukierek). Ale nie wiem. Nie jestem profesjonalistką. Sama piszę, bo lubię ;) i chcę się czegoś nauczyć.
Mam nadzieję, że Naruto będzie twardym chłopem ;D.

Zgred-chan

Marie666 pisze...

To dopiero prolog. Ech, smucę się trochę, gdy napotykam na dobre blogi, dobre teksty, ale już nieaktualne. Wprawdzie mogę przeczytać cały twój dobytek, ale fakt, że autor nadal tu pisze jest dużo lepsza.
Naszło mnie na czytanie, więc zagłębiam się dalej.
Wstęp krótki, ale od razu zaznacza postać Naruto.
Wygląda, jakby miał zamiar pogrążyć duszę w mroku. Smutne...