sobota, 1 sierpnia 2009

Rozdział I

Z powodu mojego wyjazdu, kolejny rozdział pojawi się w przyszłą sobotę. Możliwe jest, że wcześniej, jednak niczego nie mogę zagwarantować. Od niedzieli do czwartku mnie nie ma, więc nie będę miała możliwości czytania Waszych blogów. Nadrobię zaległości po powrocie. Dziękuję za uwagę i zapraszam do czytania.

Beta: Alek
Dziękuję skarbie, że chciało Ci się sprawdzać moje błędy: *


Rozdział I

"Możesz robić uniki, ale do czasu. Przed życiem nie uciekniesz."
Joann Ross

***

Zbliżał się czerwiec, a wraz z nim nadejście "Tsuyu", pory deszczowej. Z każdym dniem powietrze stawało się coraz cięższe i wilgotniejsze. Pot wstępował na ciało przy najmniejszym wysiłku i szczęście z tymi, którzy mogli przebywać w klimatyzowanych pomieszczeniach. Niestety nie wszyscy mieli tą przyjemność. Młody, wysoki chłopak szedł spokojnie chodnikiem. Leżące tam liczne butelki upatrzyły sobie za zadanie, by wpadać pod nogi biednych przechodniów i utrudniać im życie. Jednak jemu nie przeszkadzały. Przywykł już do uroków przedmiejskich ulic.

- W co ja się pakuję? - Kopnął niczego sobie winną puszkę po coca-coli, poprawiając przy okazji bluzę przewiązaną w pasie. Nie mógł zrozumieć, czemu nie potrafi pogodzić się ze śmiercią ojca. Wszystko wskazywało, że to był wypadek. Niesprawne hamulce często przyczyniały się do tragedii. Mimo tego, od ponad roku targały nim wątpliwości. Wiedział, że przed rozpoczęciem wyścigu poddano samochód przeglądowi. Nic nie wskazywało na jakąkolwiek awarię, czy niesprawne działanie urządzeń. Ktoś musiał tuż przed startem majstrować przy wozie. Naruto był tego niemal pewny i za wszelką cenę chciał dowiedzieć się, kto zabił jego ojca. - Zawsze byłem idiotą - Westchnął cięrpiętniczo, odgarniając włosy ze spoconego czoła. - Dlatego pomszczę cię, obiecuję. Pokażę wszystkim, że z Namikaze się nie zadziera!

Uśmiechnął się lekko do siebie i w o wiele lepszym humorze, ruszył szybko pustą ulicą. Wiedział gdzie się udać. To jedno miejsce na pewno skrywało prawdę, której szukał.

***

- Uchiha! - warknął wysoki, szarowłosy mężczyzna, gdy tylko czarny, sportowy samochód zatrzymał się tuż obok niego, a przyciemniana szyba zjechała w dół. - Ile razy mam ci powtarzać, byś się przyłożył!? To cacko potrafi osiągnąć większą prędkość, więc wciskaj pedał gazu i nie duś tak tego sprzęgła!

Hatake Kakashi, wymagający trener sportowców, niegdyś przyjaciel Minato, obecnie szkolący jego ucznia, a zarazem następcę, młodego Uchihę, oraz zajmujący się papierkową sprawą firmy "Namikaze". Ma zaledwie dwadzieścia osiem lat, metr osiemdziesiąt wzrostu i wiele problemów przez uganiające się za nim kobiety. Nie raz ogłaszał, iż jest homoseksualistą, jednak nic to nie dało - natrętna płeć piękna wciąż usiłuje zaprowadzić go do ślubnego kobierca. A wszystko przez atrakcyjny wygląd i siłę bijącą z jego mięśni. W tej chwili pozbawiony koszulki idealnie je eksponował, zaciskając dłonie w pięści i starając się zachować względny spokój.

- Za tydzień odbywają się klasyfikacje do wyścigów. Nie mamy za dużo czasu, a ty fatalnie jeździsz! Jeśli chcesz brać udział w tych zawodach, musisz zakwalifikować się w pierwszej dziesiątce. Patrząc na twój czas, znajdziesz się na szarym końcu! - Poprawił nerwowo czarną opaskę, która utrzymywała jego włosy w jako takim porządku i zaglądnął do wnętrza wozu. - Zrozumiałeś, co powiedziałem?

- A coś w ogóle mówiłeś? - Żyłka na czole Kakashi'ego zadrgała niebezpiecznie, gdy usłyszał ten znudzony, obojętny głos. Jak on nienawidził tego faceta! Chamskiego i aroganckiego drania, który jak nikt inny potrafił wyprowadzić go z równowagi. Siedział wygodnie na czarnym, skórzanym fotelu ze słuchawkami na uszach i dopiero teraz łaskawie wyłączył odtwarzacz. - Kończymy na dziś, tyłek mnie boli od siedzenia.

- Nie obchodzi mnie stan techniczny twojego, zasranego tyłka! - Warknął mężczyzna, porządnie zdenerwowany. Tylko siłą woli zmuszał się, by nie obić tej porcelanowej twarzy Uchihy. - Wracaj na ten cholerny tor i pokaż, na co cię stać! I jeśli tak bardzo cię boli, to nie pieprz się z facetami na prawo i lewo!

- Ty również to robisz. Biorę przykład z ciebie, mistrzu - odparował ironicznie, i nim Hatake zdążył cokolwiek odpowiedzieć, ruszył z piskiem opon. Nie miał najmniejszego zamiaru wracać na tor. Był przygotowany do wyścigów jak jeszcze nigdy w życiu. Specjalnie nie dawał z siebie wszystkiego, i bynajmniej nie tylko po to, by wkurzać Kakashi'ego. Ilu czaiło się tu szpiegów, by poznać jego technikę i wiedzieć, ile może osiągnąć jego samochód? Dużo. Wolał, by myśleli, że jest słabym i niegodnym uwagi przeciwnikiem, a na wyścigach pokazać, jak bardzo się mylono. O tak, Uchiha Sasuke należał do osób, które wykazywały się szczególną inteligencją.

***

Naruto znalazł się przed czarną furtką umieszczoną w białym marmurze, którym otoczone były granice wielkiej posiadłości. Wyrzucił papierosa, gasząc żar butem, równocześnie grzebiąc w kieszeniach kurtki w poszukiwaniu kluczy. Nie wiedział, czemu ich nie wyrzucił tuż po opuszczeniu swego domu, jednak teraz cieszył się z tego faktu. Miał tylko cichą nadzieję, że zamek nie został wymieniony.

Aż zaśmiał się, gdy furtka z cichym zgrzytem ustąpiła, wpuszczając go na pięknie zagospodarowane podwórko. Biała, brukowana droga doskonale współgrała z tego samego koloru marmurowymi kolumnami, które u góry zakończone były łukami i ciągnęły się aż do drzwi frontowych, oplatane ciemnozielonym bluszczem. Zapach kwiatów roznosił wokół przyjemną woń, a drzewa sakury dodawały specjalnego uroku.

"Nic się nie zmieniło" pomyślał Naruto, ruszając w stronę wejścia. "Pewnie nowy właściciel musi dużo płacić nieszczęsnemu ogrodnikowi za jego trud." Przypomniał sobie młodą kobietę, która zajmowała się ogrodem za jego pobytu tutaj. Wiecznie roześmiana i piękna, tańczyła między kwiatami, pielęgnowała je, jakby były małymi dziećmi. Lubił na nią patrzeć, obserwować jej radość, gdy delikatnie, niczym nimfa, spacerowała boso po soczystej trawie. Nie raz spędzał z nią czas, słuchając o kwiatach i pewnym czarnowłosym mężczyźnie, który skradł jej serce. Nie rozumiał, jak Ino mogła go pokochać. On szczerze go nienawidził; za jego aroganckie zachowanie, za zabieranie czasu ojca, za tą urodę, której mu zazdrościł. Pech chciał, że to właśnie on był osobą, z którą blondyn chciał rozmawiać.

Czarne, mosiężne drzwi również otworzyły się, gdy tylko Naruto przekręcił klucz. Zdziwił się, dlaczego Uchiha nie wymienił zamków, jednak cieszył się z tej lekkomyślności. Dzięki temu bez problemu dostał się do środka.

"Tu również nic się nie zmieniło. Jest tylko większy porządek." Przedpokój był niewielki, utrzymany w ciepłych kolorach. Po lewej stronie znajdowała się rozsuwana szafa z wielkimi lustrami, w których Naruto zawsze lubił się przeglądać. To był jego zwyczaj tuż przed wyjściem do szkoły. Teraz szczerze ich nienawidził. Ukazały mu widok, na który nigdy nie chciał patrzeć. Na cień, jakim się stał. Rozczochrane, matowe włosy w nieładzie okalały jego twarz, przyklejając się do spoconego czoła. Zbyt długie kosmyki wpadały mu do oczu, a z tyłu wiązł je w małą kitkę. Skórę miał zniszczoną, nawet blizny na policzkach zdawały się bardziej widoczne niż kiedyś. Ubranie na nim wisiało. Tylko jedna rzecz pozostała bez zmian - błękitne oczy. Świeciły się wewnętrznym światłem, mimo że często przysłanianym chmurami smutku.

Z zamyślenia wyrwał go odgłos otwieranej bramy wjazdowej i chrzęst żwiru - ktoś wjechał na podjazd. Blondyn od razu domyślił się, iż to właściciel posiadłości i bez chwili namysłu, zniknął w głębi domu.

***

Uchiha Sasuke, dwudziestoczteroletni kierowca szkolący się niegdyś pod skrzydłami Namikaze Minato, obecnie uczeń Kakashi'ego. Zamierza iść w ślady swego mistrza i ścigać się na specjalnych torach o prawdziwe nagrody. Jego głównym celem jest zostanie najlepszym kierowcą, by zmyć hańbiący tytuł "przegrańców" z rodziny Uchiha. Cechuje go wysoka inteligencja i arogancja. Skrywa wiele tajemnic, które z czasem wyjdą na jaw, a jego życie przewróci się o sto osiemdziesiąt stopni.

- Cholera - zaklął, słysząc sygnał nadchodzącego połączenia. Odebrał, wysiadając ze swojego wozu. - Jeśli to nic ważnego, skopię ci dupę przy najbliższym spotkaniu.

- I ty przeciwko mnie - Z telefonu rozległ się załamany głos z nutką rozbawienia. - Już Karin chce mi dokopać, ty nie musisz. Wystarczy, że wygrasz wyścig...

- Wyścig? - Zaciekawił się Uchiha. - Mów, ale do rzeczy.

- Wyluzuj, szefie. Orochimaru szuka ścigantów chętnych do szalonej jazdy w dzielnicy Shibuya. Stawki są wysokie, a to ze względu, że ulice nie zostaną zamknięte, a obecność policji to dodatkowe ryzyko. To jak, wchodzisz w to? Karin i Juugo już się szykują.

- Wchodzę. Gdzie i o której?

- O północy, siedziba korporacji "Oto", nie spóźnij się.

- Znasz mnie, ja się nigdy nie spóźniam. - Znalazł się przed drzwiami, przekręcając kluczyk. Spojrzał uważnie na wycieraczkę i już miał się rozłączyć, gdy doleciał do niego głos ze słuchawki.

- Sasuke! - Ponownie przystawił komórkę do ucha. - Przygotuj porządnie wóz, to będzie ciężki wyścig. Orochimaru zwołał najlepszych zawodników, hieny zlatują się do mięsa. Będzie uczta.

- Akatsuki? - spytał, czym wywołał cichy śmiech rozmówcy.

- Twój poziom dedukcji mnie przeraża.

- Tylko nie popuść. - Wszedł do przedpokoju, zdejmując buty. - Do zobaczenia na miejscu.

Od razu pozbył się szarej koszulki, rzucając ją niedbale na podłogę i krok skierował w stronę kuchni. Pomieszczenie było urządzane w nowoczesny sposób. Na samym środku znajdował się ogromny stół, na którym stał kryształowy wazon ze storczykiem i koszyk z owocami. Wokół znajdowały się szafki z wiśniowego drzewa wykończone metalem. Przestronność była cechą, którą Sasuke cenił. Kocim ruchem sięgnął po brzoskwinię i zamarł. Coś zimnego dotknęło jego nagich pleców.

- Witaj, Uchiha. Radzę ci się nie ruszać, bo inaczej twoje serce wyląduje na stole, a to nie będzie apetyczny widok - Dobiegł go kpiący głos, a lufa pistoletu mocniej naparła na skórę. Nie okazał jednak strachu. - Mam do ciebie kilka pytań.

- Kto powiedział, że zamierzam na nie odpowiedzieć?

- Nie masz wyjścia.

- Mylisz się - Sasuke spokojnie złapał owoc i już chciał się odwrócić, jednak syk chłopaka i dźgnięcie w plecy, zmusiło go do bezruchu.

- Mówiłem, nie ruszaj się, albo cię zabiję! - krzyknął, tracąc pewność siebie. Nie podobał mu się ten spokój bruneta. Był nie na miejscu, jakby czuł, że i tak nic mu nie grozi. Co było prawdą, jednak on nie miał prawa o tym wiedzieć!

- Skończ z tym cyrkiem. Wiem, że nawet nie odbezpieczyłeś broni - rzucił Uchiha spokojnym tonem. Blondyn drgnął nieznacznie i mimowolnie cofnął się krok w tył. Skąd? Skąd on mógł to wiedzieć?! - Po co ci to było, Naruto?

Ostatnie pytanie całkowicie zbiło go z tropu. Patrzył nierozumiejącym wzrokiem w czarne i nieprzeniknione tęczówki, które ze znudzeniem obserwowały zaskoczenie wymalowane na twarzy młodszego chłopaka. Opuścił ostrożnie broń.

- Jak? - Jedno pytanie.

- Lustro. - Jedna odpowiedź. Blondyn skierował spojrzenie ponad ramię mężczyzny. Dostrzegł swoje odbicie na lodówce. Zaklął siarczyście.

- Wiedziałeś od samego początku. - Uchiha kiwnął głową. - Spodziewałeś się mnie! Dlatego nie zmieniłeś zamków, oczekując, że w końcu do ciebie przyjdę!

- Dokładnie. Czekałem aż dorośniesz i zechcesz poznać prawdę. Ten czas chyba nadszedł. Siadaj - Wskazał na krzesło obite miękkim, brązowym materiałem. - Napijesz się czegoś?

Blondyn posłusznie usiadł, wciąż nie mogąc zrozumieć, co się właściwie stało. Cały plan, który tak dokładnie układał w swojej głowie, szlag trafił. Osoba tego smukłego, nieziemsko przystojnego bruneta o nieprzeniknionym spojrzeniu i inteligencji, zafascynowała go. Ba, nawet coś więcej! Nigdy nie spotkał nikogo, kto w ciągu kilku minut idealnie go rozszyfrował i wzbudził w nim tyle sprzecznych emocji. Sprawiał, że Naruto nie mógł logicznie myśleć, a świadomość, że Uchiha i tak jest krok przed nim, wzbudzała tylko niepotrzebną złość. Odnosił wrażenie, że można czytać z niego jak z otwartej księgi. Przynajmniej, tak mu się wydawało przebywając z nim.

- Więc, napijesz się czegoś? - Powtórzył, widząc iż chłopak jest myślami gdzieś daleko, ale i tym razem nie dostał odpowiedzi. Wyciągnął dwie puszki piwa z lodówki i skierował się do wyjścia z kuchni. - Chodź, chciałeś zadać mi kilka pytań, prawda?

Naruto otrząsnął się z zamyślenia, spoglądając uważnie na mężczyznę. Odebrał od niego napój. Coś mu się nie podobało.

- Gdzie jest haczyk? - spytał, ruszając za nim. - Nie wierzę, że odpowiesz mi na pytania, nie chcąc nic w zamian.

- Nie ma żadnego haczyka. Dlaczego doszukujesz się jakiegoś podstępu? - Weszli do dużego, przestronnego salonu utrzymanego w biało-czarnych barwach. Na samym środku stała wygodna, czarna kanapa ze skóry. Przed nią znajdował się szklany stolik, a po obu jego bokach, dwa fotele do kompletu. Klimatu nadawał wysoki, rozłożysty fikus w ozdobnej, szaro-białej donicy. Naprzeciwko na ścianie wisiał telewizor plazmowy i sprzęt RTV. Całokształtu dopełniały liczne obrazy i kwiaty, a panele na podłodze dodawały specyficznego uroku.

- Bo ci nie ufam - odpowiedział po dłuższej chwili Naruto, rozsiadając się wygodnie na kanapie. - To wystarczający powód, prawda?

- Twój ojciec miał do mnie pełne zaufanie. - Uchiha zajął miejsce na jednym z foteli, sięgając po kryształową popielniczkę. Zapalił.

- Nie powołuj się na mojego, świętej pamięci, zmarłego ojca! - syknął wzburzony. Nigdy nie lubił, gdy go wspominano. Rana po jego śmierci wciąż się nie zabliźniła i każda wzmianka o nim, na nowo zadawała ból. - To, że on darzył cię zaufaniem, a go zawiodłeś na całej linii, nie znaczy, że ja popełnię ten sam błąd!

- Podejrzewasz, że przyczyniłem się do jego śmierci? - Sasuke zmarszczył brwi. Nie podobało mu się, że ten gówniarz obwinia go o doprowadzenie do tej katastrofy. Minato był dla niego ważną osobą, wyciągnął go z bagna jakim było życie na ulicy, dał dom i schronienie. Pozwolił mu rozwijać swoją pasję, jaką były wyścigi. Zacisnął pięści, starając się zdusić rosnącą złość. - Nie mów czegoś, o czym nie masz najmniejszego pojęcia.

- Więc mnie oświeć! Wytłumacz, jak doszło do wypadku, o inteligentny geniuszu, który wozi się super bryką, a za twoim seksownym tyłkiem idealnie opiętym w jeansy wszyscy się oglądają, łaskawie podziel się wiedzą, bo zapewne wiesz, kto zabił mojego ojca, prawda?! Nie zdziwię się, jeśli to ty okażesz się mordercą! - Złość, którą od samego początku żywił do tego mężczyzny, teraz znalazła ujście. Nie myślał, co mówi. Słowa po prostu same uciekały z jego ust. Tysiąc myśli szalało w jego głowie, pomimo jego usilnych starań, by zachować spokój. Cholera, przy Sasuke nie potrafił nad sobą panować!

- Uważasz, że mam seksowny tyłek? - To jedno pytanie zadziałało na Naruto jak płachta na byka. Jednym, szybkim ruchem znalazł się na kolanach mężczyzny, łapiąc go za szyję. Ironiczny uśmiech wkradł się na usta Uchihy.

- Tak, uważam, że masz seksowny tyłek - wysyczał, wpatrując się z wściekłością w kpiące oczy bruneta. - I jeśli nie powiesz wszystkiego, co wiesz, sprawię, że już nikt tak nie pomyśli!

- Grozisz mi gwałtem? - Jedna z brwi powędrowała ku górze. - Nie wiedziałem, że na moich kolanach siedzi zboczeniec.

- Draniu! - Blondyn dyszał ciężko, skutecznie wyprowadzony z równowagi. Tylko resztką sił starał się powstrzymać, przed uderzeniem tego aroganckiego gościa. - Jeśli zaraz nie zaczniesz gadać, pożałujesz! Nie żartuję!

- Ja również. Staram ci się tylko powiedzieć, że nie boję się ciebie i ty dobrze o tym wiesz. Uspokój się, a wtedy porozmawiamy. - Zepchnął z siebie wkurzonego chłopaka, gasząc papierosa w popielniczce. - Nie chcę zarazić się wścieklizną.

Bez słowa skierował się w stronę schodów prowadzących na górę. Naruto, rozmasowując sobie tyłek, który miał przyjemność bliskiego spotkania z wypolerowaną podłogą, warczał coś o braku kultury i bogatych dupkach, obiecując w myślach zemstę. Jednak mimo wszystko, starał się uspokoić. Poniosły go emocje, a to był najgorszy błąd. Musi na spokojnie porozmawiać z Uchihą i nie dać się wyprowadzić z równowagi. Tylko, cholera, jak to zrobić skoro ten drań wywołuje w nim tyle emocji?!

Wziął kilka głębokich oddechów i podniósł się z podłogi. Teraz albo nigdy, rozegra to na spokojnie. Ruszył w stronę schodów.

8 komentarzy:

Koko pisze...

Mmm... świetne ^-^ Ciesze się, że dodałaś nowy rozdział.

Dowiedzieliśmy się o Sasuke. Muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłaś. Sasuke kierowcą radiowym? No tego się nie spodziewałam, serio *.^ A Minato jego mistrzem?! Och nie no brak mi słów po prostu. Sądziłam, że Sasuke będzie jakimś gangsterem, mordercą seryjnym, czy no nie wiem... choćby agentem sił specjalnych. A tutaj strzeliłaś kierowca rajdowy. Nie no powaliłaś mnie tym na kolana. Jej, sorry, ale będę to przeżywała jeszcze jakiś czas ^.^'

Jakie teksty mnie rozwaliły?
Rozwaliło mnie to, jak Sas powiedział uważaj bo popuścisz. Haha! Nie no brak mi po prostu słów. Rozbroiło mnie to jak Sasu wnerwiał Naruto łapiąc go za słówka. Kakaś biedny się wysilał, a Sas miał go w, hm.. głębokim poważaniu. W dupie będzie miał kogoś innego (przepraszam musiałam to napisać... ^.~)

Absolutnie podoba mi się twój Sasuke. Jest zniewalający. Nie wiem czemu jakoś nie trafiały do mnie teksty z tym, że jest przystojny. Nie wiem, może jestem przewrażliwiona. Może woda zalała moją korę mózgową, albo dostałam udar słoneczny. A może rzeczywiście to do mnie nie trafiło?
Mam nadzieję, że nie jesteś zła za to co powiedziałam.

Co jeszcze? Och, no tak. Strasznie podobało mi się przedstawienie Sasuke. Że ma 24 lata. Że ma tajemnice. Że jest inteligentny, (tutaj też jakoś nie trafił do mnie ten tekst z tym, że jest przystojny [chodzi mi o to, że jakoś nie umiałam sobie wyobrazić go takie super ciacho]). Że jest Mistrzem był Minato. Bardzo ciekawa wątek naprawdę. Wprowadza wiele możliwości. Ojciec Naruto mistrzem Sasuka. Jej nom świetnie.

I tak. Jeszcze nigdy chyba Sasuke mi się tak nie spodobał. Jego wypowiedzi, ironia, inteligencja. Zakochałam się w nim. Naprawdę. I muszę ci powiedzieć, że jak składam hołd Uchihe, to Naruto jest w tym ficu taki wyblakły. Zmęczony życiem. Bez energii i mocy przebicia. Sądzę jednak, że jest to zamierzone i w końcu nasz słodki blondynek wyjdzie z cienia Sasuke ^-^

Och! Muszę już iść, poganiają mnie >.< Jak wrócę napiszę ci drugą część. Sorki i życzę miłego wyjazdu ^-^

Koko pisze...

No to teraz przyszedł czas na drugą część. Tym razem już krótko ^-^'

Szykuje się nielegalny wyścig, co? ^-^ I będzie na nim Akatsuki? Mmm... już się nie mogę doczekać.

Ok jeszcze jedna rzecz i kończę. Coraz bardziej przerażam się swoimi komentarzami.

Mówisz, że to Narusasu. Hmm... nie wygląda. Sasuke starszy od Naruto. Naruto siedział mu na kolanach. Jestem strasznie ciekawa jak to będzie z nimi dalej. Bo naprawdę w twoim opowiadaniu nic nie można przewidzieć ^.~

Pozdrawiam cię serdecznie i życzę miłych wakacji.

Unknown pisze...

A ja tam wyraźnie widzę NaruSasu :D I cieszę się, że mimo, semowatej roli Naruto, ten nic nie traci na swojej młotkowości. Nie wiem jak to tutaj przemyciłaś :D
To jak wykreowałaś Sasuke również mi się podoba, chociaż chyba po raz pierwszy postać Uchihy bardziej mnie śmieszy i rozbawia niż blondynek : )
Sam pomysł "wyścigi" jest fajny, ale coś to Hebi mocno mi śmierdzi :P
Rozdział bardziej mi się podobał stylistycznie, niż prolog.

Virusek

Anonimowy pisze...

Musze powiedzieć, że mnie zaskoczyłaś. Wydaje mi się, że rozdział 1 jest na o wiele wyższym poziomie niż prolog. Bardzo dobrze stylistycznie, świetnie wychodzą ci opisy, wręcz fantastycznie. Dopiero teraz dostrzegam jakie braki pod tym względem ma mój fik, bo ja zwykle olewałam opisy otaczającej rzeczywistości m.in wnętrza domu. Chyba będzie trzeba to zmienić, bo zdecydowanie lepiej coś sobie wyobrazić. Sasuke jako kierowca raidowy - podoba mi się. I tu ten element zaskoczenia, bo myślałam, że to będzie opowiadanie o dzieciach żyjących na ulicy, a tu proszę. Jestem zadowolona. Zdecydowanie masz już we mnie stałą czytelniczkę, masz świetny styl, dopracowane szczegóły, naprawdę fajne dialogi i wyrażenia. Mam tylko (jak to ja) nadzieję, że nie będzie tu random paringów i złego zakończenia (no ja mam takie swoje subiektywne kryteria, ale rzecz jasna fabuła jest twoja i od piszesz jak chcesz:):)
W tym momencie czekam na kolejny rozdział i naprawdę cieszę się, że powstał kolejny dobry blog w tematyce mojej ulubionej (jedynej lubianej:P) parki. Pozdrawiam.
Nie mogę coś dodać komentarza ze swojego konta:(
Sanu

Anonimowy pisze...

Powstał nowy spis blogów yaoi. Jeśli chcesz, by i Twój znalazł w nim należyte miejsce, wejdź na: http://y-a-o-i.blog.onet.pl/ i postępując zgodnie z regulaminem zostaw nam Swoje zgłoszenie. Dzięki temu Twój blog z pewnością zyska jeszcze większą popularność, a ty uzyskasz rzeszę nowych czytelników.
Pozdrawiamy:
Viera i jolziomiksde

Floydowa pisze...

Bardzo Ci dziękuję za Twój komentarz. I absolutnie nie uważam to za "czepianie" się. Zależy mi na tym, by ktoś pokazywał mi błędy, które robię. Osobiście nie jestem orłem, błędów robię masę. Z przecinkami zawsze miałam problem, a od "z" trzymam się na odległość. Zazwyczaj gdy pisałam "ze" byłam poprawiana, więc... xD Ale bardzo się cieszę, że miałaś cierpliwość do odnalezienia tych błędów i wypisania ich. Zaraz zabiorę się do poprawy. Moje ItaSasu ma mieć tylko kilka rozdziałów (może 4, 5?), więc nie będziesz musiała się przy nim za bardzo męczyć. Itachi to mój ukochany bohater i coś mi odwaliło, żeby połączyć go z Sasuke i stworzyć z tego związek kazirodczy. Nie żałuję, dobrze mieć czasami jakąś odskocznię. ;) Głównie będę pisała SasuNaru, bo to z myślą o tym paringu założyłam bloga.
Pozdrawiam.

Honou pisze...

Wooow. Przeczytałam i jestem naprawdę pełna podziwu. Nie dość. że piszesz świetnie, to jeszcze potrafisz całkiem nieźle oddać charaktery bohaterów (tylko Kakashi mi trochę nie pasował, bo gdzie taki melancholijny gościu miałby się wkurzać na Sasuke xD).
Pomysł z samochodami, śmierć Minato, wszystko jest świetnie dopracowane i fajnie obmyślone, widać, że wcześniej planowałaś te opowiadanie i za to brawa i oklaski. Naruto myśli, że Sasuke ma seksowny tyłek mmm podoba mi się to! W ogóle, nie sądziłam, że gdzieś w internecie znajdę jeszcze jakieś oryginalny fan fick z Naruto i Sasuke *o*
Mam jedno pytanie, czy ten ff jest związany z parringiem narusasu, czy sasunaru? Bo dla mnie to duża różnica, tak się składa, że również prowadzę blog narusasu i uwielbiam tę parę.
Mam nadzieję, że mi odpowiesz.
Pozdrawiam i życzę weny, czekam na ciąg dalszy.

Cukierek pisze...

A Sasek to kurde drań! xP
Nie no, jak można aż tak wszystko i wszystkich olewać?? Normalnie go podziwiam ^^
Kurde, biedny ten Naruto, taki głupek xD A bynajmniej ja właśnie tak odbieram jego postać.
Ale nie martw się, widzę go jako idiotę tylko na tle Uhichy, a to chyba dobrze, nie? ;P

Nie ma co, świetny pomysł z tymi rajdowcami, no i fajna koncepcja Akatsuki^^

Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał, masz talent, kobieto^^

Czekam na kolejną notkę, buziole;*