niedziela, 25 października 2009

Rozdział IV

Witam! I nie, ja wcale nie opuściłam bloga, ani nic z tych rzeczy. Miałam tylko problem z internetem, który nie otwierał mi stron, a w obecnej chwili, jest zablokowany. Ah, bo różne świstki papieru lubią ginąć i przez to, nie przypominać o wyregulowaniu płatności. A ja mam naprawdę słabą pamięć^ ^"
Obecnie korzystam z internetu ojca, dlatego mając okazję, wstawiam rozdział IV. Zdaję sobie sprawę, że wszystko toczy się szybko, może nawet za szybko, ale taka już jestem. Cały czas coś dziać się musi, i gnać na złamanie karku. Mam nadzieję, że za ten rozdział mnie nie 'zabijecie'.^ ^
Od tej chwili kolejne publikacje będą co dwa tygodnie, jak obiecałam.
Przewidywany termin Rozdziału V: 8 listopad.

Cieszę się, mogąc powitać nowych czytelników. Naprawdę miło, że to, co piszę, Wam się podoba. To bardzo motywuje: ) Mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną na dłużej.

Do poniedziałku nadrobię zaległości na Waszych blogach. W najbliższym czasie blog przejdzie również zmianę wyglądu, ponieważ ten, niestety mi się znudził. Za kilka dni pojawi się sonda, dotycząca nowego opowiadania. Mam kilka pomysłów i nie wiem, który zrealizować. Decyzję pozostawię Wam: )
Nie nudząc już więcej, zapraszam do czytania.





Rozdział IV

"Świat należy do ludzi, którzy mają odwagę marzyć i ryzykować, aby spełniać swoje marzenia. I starają się robić to jak najlepiej."
- Paulo Coelho

***

Ulotnił się, jak ulatnia się gaz. Niepostrzeżenie, bezgłośnie. Nikt nie zauważył. Nie mógł zauważyć. Mrugające światła, głośna muzyka - sprzyjające warunki. Opuścił bezpieczny grunt zagłębiając się w paszczę lwa. Nie pachniał już strachem, nie wyróżniał się z tłumu. Zwykły blondyn, o niezwykłych oczach, które przyciągały uwagę, onieśmielały. Głód tlił się w jego spojrzeniu. Narkotyczne szaleństwo znów próbowało wyrwać się zza krat. Coraz skuteczniej.
Szukał.
Był za słaby.

- Nie bierz więcej tego świństwa! - Odruchowo odwrócił głowę w stronę, z której dobiegł go dziewczęcy krzyk. Znajomy. Zbyt znajomy, by przejść obok niego niezauważenie. - Ostrzegam, jeśli jeszcze raz to tkniesz, możesz szukać nowej dziwki do towarzystwa! Ja nie mam zamiaru tego tolerować!

- Popatrz na to z innej perspektywy, kotku. Płacę ci wystarczająco dużo, byś to znosiła. No, i nie zmuszam cię do seksu. To chyba coś znaczy, prawda? - Wysoki, czarnowłosy mężczyzna o jasnej cerze i typowo japońskiej urodzie, przyłożył zaciśniętą pięść do jednej dziurki od nosa, drugą zatykając wolną dłonią. Zaciągnął się. Oczy Naruto zabłysły. Znalazł.

- Pieprzony artysta! Wolę seks, niż patrzeć, jak kolejna osoba niszczy sobie życie, a ja nie mam na to wpływu! - Różowo-włosa dziewczyna uderzyła pięścią w maskę czarno-białego samochodu, o którego opierał się mężczyzna. Powstało małe wgłębienie. - Rozumiesz, Sai?!

Ulotnił się, jak ulatnia się gaz. Niepostrzeżenie, bezgłośnie. Nikt nie zauważył. Nie mógł zauważyć. Wycofał się, a kłótnia trwała nadal. Jego już nie interesowała. Narkotyczny głód go opuścił.

***

Słowa Sakury echem odbijały się w jego głowie. Dobrze wiedział, że to o nim mówiła, że to właśnie on niszczył sobie życie. I ona nie miała na to wpływu. Nikt nie miał. Uzależnił się przez własną głupotę, uciekł w najgorsze objęcia rozkoszy. Rozkoszy, która kusi i nęci, zniewala, i nie pozwala się uwolnić. Prowadzi zawiłą ścieżką w stronę śmierci.
A on nie chciał umierać.
Jeszcze nie teraz.

- Naruto, tak? - Podskoczył, gdy poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Utracone myśli zawirowały mu w głowie, a on sam obrócił się gwałtownie, tracąc przy okazji równowagę. Przed upadkiem uratowało go silne ramię, na którym z wdzięcznością się wsparł. - Nie wypada znikać bez ostrzeżenia. Sasuke nieźle się wkurzył; Macie mi natychmiast sprowadzić tu tego pieprzonego, nieodpowiedzialnego idiotę, wpychającego się na siłę w kupę gówna, ryzykanta o ilorazie inteligencji równej zero, szukającego śmierci z uporem maniaka, po prostu tego cholernego...

- ... nie kończ.

- ... młotka - dokończył z uśmiechem, obserwując twarz chłopaka, na którą wkradała się czerwień. Bynajmniej nie były to rumieńce wstydu. Złość; tak, wywołało ją to irytujące przezwisko, które wymyślił Uchiha. Nie wiedział czemu, ale skutecznie wyprowadzało go z równowagi. Jak czerwona płachta działała na byka, tak słowo "młotek" działało na niego. Miał ochotę rozpocząć szaleńczą szarżę na bruneta, jednak szybko wyrzucił tą beznadziejną myśl ze swojej głowy. Elfy są za bardzo zwinne. I brutalne, pomyślał, zaciskając pięści by odzyskać spokój, a wyglądał w tej chwili tak, jakby zaraz miał się rozpłakać. Suigetsu mimowolnie parsknął śmiechem, uderzając blondyna w plecy, w jego mniemaniu, pokrzepiająco. - Ej, nie płacz! Sasuke nie jest takim draniem, na jakiego wygląda!

- Ja nie płaczę - wysyczał przez zaciśnięte zęby - tylko cholernie mocne masz uderzenie, wiesz?

***

Szli powoli w stronę sceny, a muzyka z każdą chwilą rosła, raniąc boleśnie uszy. Nikt się tym jednak nie przejmował, bawiąc w najlepsze wśród tańczących, ponętnych ciał dziewcząt. Suigetsu z błyszczącym spojrzeniem obserwował falujące w rytm szybkiej piosenki, kobiece walory. Co chwilę gwizdał, wyrażając głośno swoje zdanie. Oczywiście zachwalające urodę i piękno, zakrawające również na podłoże seksualne, składające się z wielu niecenzuralnych słów.

Naruto miał tego dość. Jako, że ostatnio odkrył w sobie powołanie do bycia homoseksualistą, nagle przestał rozumieć idącego obok niego, mężczyznę. Nie przejmował się, że dla większości osób taka orientacja jest chorobą, czymś, z czego powinno się leczyć. Wybrał to z własnej woli, a głównym sprawcą owej decyzji był ten cholerny drań, seksownie wyglądający w czarnej, luźnej koszulce i wytartych jeansach, trzymających się wyłączanie dzięki paskowi. Chłopak miał wrażenie, że gdyby tylko ściągnąć ten ćwiekowany, jak zdążył zauważyć, pasek, spodnie bruneta zmieniłyby swoje położenie. Odruchowo się zarumienił.

- Naprawdę był wściekły?! - krzyknął, gdy dostrzegł w oddali czerwone włosy, bez wątpienia należące do członkini drużyny, a wroga numer jeden Suigetsu. Gdzie Karin, tam Uchiha, pomyślał, prychając pod nosem. - Naprawdę się wściekł?!

- Nie! Wymyśliłem to by nadać sytuacji więcej dramatyzmu! - odkrzyknął, nie patrząc w jego stronę. Skomentował w kilku niewybrednych słowach całujące się na masce czerwonego porshe, dziewczyny. Dopiero po chwili spojrzał na blondyna. - Tak naprawdę tylko nazwał cię młotkiem! To drań, nie spodziewaj się po nim troski czy innych, wielce poważnych uczuć! O namiętnych pocałunkach też zapomnij!

- Wiedziałem... - Mimo wszystko poczuł uczucie żalu. Zabolał go fakt, że Sasuke w ogóle nie przejął się tym, czy z nim wszystko w porządku. Czy tak wyglądało partnerstwo według niego? Choć to tylko gra, o czym Naruto doskonale zdawał sobie sprawę, liczył, że przynajmniej w ten sposób będzie mógł być bliżej niego. Dostanie namiastkę uczuć.
Rozczarował się. Bardzo.
Ale nie dał po sobie tego poznać.

- Dlaczego mam zapomnieć o namiętnych pocałunkach?! - zapytał, kierując zaciekawione spojrzenie na Suigetsu. Przynajmniej starał się, by takie było. By nikt nie dostrzegł smutku, który ukryty w tęczówkach, mącił ich czystą barwę.

- Dla Sasuke pocałunek jest słowem miłości! - Byli coraz bliżej. Brunet, w otoczeniu gromadki dziewcząt ubranych niczym modelki, spojrzał w kierunku białowłosego. Gdy dostrzegł Naruto, uśmiechnął się lekko, składając przy okazji swój podpis na piersi jednej z fanek. Cena sławy, prychnął pod nosem, przywołując gestem dłoni zbliżające się w jego stronę, dwie osoby.

- Czyli, jeśli pocałowałbym go w usta, to tak jakbym mówił: kocham cię?! - spytał, kątem oka obserwując Uchihę. Chciał poznać sekrety tego drania, nawyki, by mimo wszystko, przekonać go do siebie. Cieszył się z wiadomości, że nie lubi się całować. To przydatna informacja. Przynajmniej dla niego.
Gra stawała się coraz trudniejsza.

- Dokładnie! A on nie znosi fałszu! Dlatego nie rób tego, dobrze ci radzę! Nie przekreślaj szansy, nim nie zaznasz rozkoszy w jego łóżku! Szef wybrał sobie naprawdę ładnego kochanka, powinieneś być dumny! Wiele osób chciałoby być na twoim miejscu! Mówię ci to, bo naprawdę cię polubiłem, młody! - Poklepał chłopaka po plecach uśmiechając się pogodnie i prezentując rząd ostrych, białych zębów. Naruto przełknął ślinę, przypominając sobie film "Szczęki". Nienawidził rekinów.

- Zapamiętam! - odkrzyknął, gdy stanęli obok Karin, która wściekła jak osa, starała się odgonić namolne panienki. Bez skutku. Wciąż wracały męczyć swą obecnością biednego bruneta. Jego irytacja z każdą chwilą rosła, i gdyby nie bohaterski pomysł blondyna, uderzyłby tą półnagą, w jej mniemaniu seksownie wyglądającą, dziwkę, prezentującą właśnie swój biust. Zapewne sylikonowy.

- Sasuke! - zawołał, podbiegając do niego i odpychając kilka dziewczyn. Owa tleniona blondynka zachwiała się na kilkucentymetrowych szpilkach i z piskiem głośniejszym niż muzyka, upadła do tyłu. Osiemnastolatek zignorował ją, przytulając się do pachnącego cynamonem, wodą kolońską i dymem, ciała. Ramiona ściganta objęły go w pasie.
Teatrzyk czas zacząć.

- Hej, nie widzicie, że przeszkadzacie?! - Krzyk Karin tym razem przyniósł spodziewane rezultaty. Prychając i klnąc pod nosem, fanki wycofały się, znikając w tłumie. Brunet odetchnął z ulgą. - Pogadajcie sobie - Machnęła dłonią czerwonowłosa, łapiąc za rękaw Suigetsu i pociągła go w stronę tańczących ludzi. Zostali sami pomiędzy dwoma ścianami po bokach, z tyłu samochodami, a z przodu z falującym w takt piosenki, zbiorowiskiem kolorowych, ponętnych ciał. Panował przyjemny półmrok.

- Mówiłeś, że przed przyjaciółmi udawać twojego kochanka nie muszę, a oni i tak mnie za niego biorą - mruknął, ciesząc się w duchu, że brunet dalej go przytula. - Dlaczego więc, nie wyprowadzisz ich z błędu?

- A chcesz bym to zrobił? - Ciepły oddech owiał jego szyję.

- Nie, nie chcę - odparł, odsuwając się lekko, by spojrzeć w głęboką czerń oczu mężczyzny. Tak tajemniczą i intrygującą, wciągającą w swe nieskończone odmęty. - Suigetsu udzielił mi kilku wskazówek.

- Wskazówek? - Jedna z brwi powędrowała ku górze, a spojrzenie zabłysło ironicznym blaskiem. Był ciekawy, co takiego mógł mu powiedzieć ten chodzący 'nimfoman'. Miał złe przeczucia, że to, co blondyn się od niego dowiedział, nie wyjdzie mu na dobre. O tak, ten facet zawsze potrafił stawiać bruneta w złym świetle. Oczywiście, jeśli chodziło o sprawy seksu. Nigdy nie zapomnę, gdy wmówił naiwnej dziewczynie, że cechą, którą cenię jest nieśmiałość, pomyślał, przypominając sobie sytuację sprzed kilku miesięcy. Nawet jeśli dobrze rozumiem się z nieśmiałą Hinatą, nie znaczy, że ta cecha nie jest irytująca, dodał w myślach, parskając cichym śmiechem. Lazurowe tęczówki spojrzały na niego pytająco. - Na twoim miejscu nie słuchałbym Suigetsu, lubi wyciągać niewłaściwe wnioski, jeśli chodzi o moją osobę.

- Czyli pocałunek nie ma dla ciebie większego znaczenia, tak? - Pytanie blondyna sprawiło, że brunet spiął się w sobie, zaskoczony. Tego się nie spodziewał. Szybko jednak odzyskał rezon, rozluźniając mięśnie, a ironiczny uśmiech wstąpił na usta.

- Ma znaczenie - odparł, po dłuższej chwili. - Ale do czego potrzebna ci ta informacja? Bo pomyślę, że chcesz mnie pocałować i wyznać miłość, a to, zważywszy, że mnie nienawidzisz, nie jest raczej możliwe. Nie chcę wyjść na idiotę, więc rozwiej moje przypuszczenia.

- I tak jesteś idiotą, Uchiha. Nie umiesz czytać pomiędzy wierszami, a wczoraj rano to mnie o to podejrzewałeś. Przyganiał kocioł garnkowi, nie uważasz? - spytał, obserwując zamyśloną twarz bruneta. Ciekawe czy zdaje sobie sprawę, że gdy myśli, to co chwila zwilża językiem wargi?, pomyślał, uśmiechając się lekko. I, że wygląda wtedy seksownie?

- Do czego dążysz? - Mimo usilnych starań przeanalizowania toku rozumowania Naruto, nie mógł wyciągnąć żadnych, sensownych wniosków. Cholera!, zaklął w myślach. Tego młotka nie potrafię rozszyfrować. Imponujące.

- Do niczego - westchnął, kładąc głowę na jego ramieniu i wdychając tą odurzającą mieszankę. Cieszył się w duchu z tej bliskości. Teraz tylko modlił się, by brunet nie kontynuował poprzedniego wątku. - Należą się podziękowania, wiesz? - Zmienił temat, przy okazji potarł nosem jego szyję, owiewając ją ciepłym oddechem.

- Wiem - Sasuke wypowiedział to takim niskim, seksownym głosem wsuwając przy okazji kolano między uda blondyna, że ten aż jęknął cicho, czując przechodzące przez ciało, podniecające ciepło. - Jak mam ci się odwdzięczyć? - Próbował wyrzucić z pamięci tą uwagę niebieskookiego, dochodząc do wniosku, że i tak nie zrozumie, a uparty chłopak na pewno mu tego nie wytłumaczy. Nie warto się nad tym zastanawiać, pomyślał, wdychając przyjemny zapach pomarańczy i czegoś, czego nie potrafił nazwać.

- Po prostu graj ze mną - cichy szept połaskotał go po szyi, a ciepłe usta, które musnęły skórę sprawiły, że przeszedł po niej przyjemny dreszcz. - Graj w to, co rozpocząłeś. Nie pozwól aby strach wyeliminował cię z dalszej gry. Rozumiesz? - I nagle go oświeciło. Już wiedział, o co chodziło, do czego zmierzał. Miałeś rację, młotku, jestem idiotą. Jak mogłem tego nie zauważyć?, pomyślał, karcąc się w myślach.

- Nie nienawidzisz mnie? - spytał, czekając na potwierdzenie swoich przypuszczeń.

- Nie nienawidzę cię, ja... - Czasem czyny mówią więcej, niż tysiąc słów, przypomniał sobie, popychając mężczyznę lekko na ścianę, wsuwając mu przy okazji kolano między rozchylone nogi. Przylgnął do niego ciałem. Ich twarze stykały się nosami.
Czysty błękit i nieprzenikniona czerń błyszcząca onyksowym połyskiem. Ciemna noc, kontra lazurowe morze. Słowa niewypowiedziane są kwiatami ciszy, przybieranie życia w kolory róż, czerwieńsze niźli krew, to najlepsza droga do szczęście. A słowo kocham jest jak wyznanie, że się nie zboczyło z obranej ścieżki i idzie na przód. Czasem drogowskaz jest lepszy, niż wszystkie znaki na niebie, dlatego Naruto musnął delikatnie językiem miękkie i kuszące, wargi bruneta. Badał ich kształt, starał się poznać smak.

Czarne oczy wpatrywały się w niego z niemym pytaniem. "To nie żart?", mówiły, błyskając ironicznie spod gęstych, ciemnych rzęs. Czysty błękit lśnił spokojnym, jasnym światłem, przekonując o swych szczerych czynach.
Uwierzył, przymykając powieki i rozchylając przyzwalająco wargi. Tak dawno tego nie robił, że z początku pocałunki były nieporadne, jednak z każdą chwilą stawały się coraz bardziej namiętne i przyjemniejsze. Brunet chciał odzyskać utraconą dominację.
Jego przypuszczenia zostały potwierdzone.
Pomyliłem niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu.*

Blondyn nie mógł powstrzymać cichego pomruku zadowolenia, gdy pocałunek stawał się coraz bardziej agresywny. Czuł gorąco, które falami przechodziło po jego ciele. Odurzający zapach cynamonu, jednego ze znanych afrodyzjaków, przyjemnie drażnił nozdrza, dodatek tytoniu i subtelnej wody kolońskiej, pobudzał zmysły. Poczuł jak ręce mężczyzny obejmują go za szyję, jak pogłębia pocałunek, przylegając mocno do jego ciała i ociera się o udo sugestywnie.
Czekał na odpowiedź.
Naruto odpowiedział.

- Nie uważasz, że to wszystko dzieje się za szybko? - spytał, czując jak noga chłopaka musnęła jego kroczę. Oblizał usta, wpatrując się z wyzwaniem prosto w błękitne tęczówki, zachodzące mgiełką otumanienia. - Popadamy z skrajności w skrajność. Wczoraj wróg, dziś kochanek.

- Nigdy nie byłeś moim wrogiem - odpowiedział, przyspieszając ruch kolanem. Z jasnych warg wyrwało się ciche sapnięcie, a ich właściciel przymknął oczy. Albo gra świateł, albo zasnuty umysł blondyna sprawił, że dostrzegł rumieńce na gładkiej, jasnej cerze. Poczuł, jak robi mu się niebezpiecznie ciasno w spodniach. - Lepiej określić to jako kolejny etap gry - mruknął jeszcze, wpijając się w te słodkie, wąskie, ale kuszące, usta.
Uchiha nie miał już nic do dodania.

Całowali się namiętnie, z nutką agresji i brutalności. Oboje pragnęli zdominować partnera, pokazać, kto rządzi. Poznać jego smak, ćpać tą odurzającą mieszankę zapachu. Języki splatały się w tańcu, ciało o ciało, wygrywało muzykę. Rozmawiali mową miłości, mimo, że nie używali słów, doskonale się rozumieli. Składali słodkie obietnice, zapewnienia, że razem dokonają zemsty.

Brunet jęknął cicho w usta blondyna. Z każdą chwilą coraz intensywniej odczuwał przyjemność rozchodzącą się po każdym nerwie, każdej komórce. Chciał więcej; to rosnące pożądanie szumiało mu w uszach, zalewało falą gorąca. Nie potrafił uciszyć szybko bijącego serca i cichych westchnięć, które zaczęły uciekać z jego gardła. Wszystko powoli przestawało mieć dla niego znaczenie, był tylko on, Naruto i pożądanie. To cholerne, egoistyczne pragnienie, by otrzymać wreszcie spełnienie.

- Nie mamy czasu - Westchnął, gdy usta chłopaka przeniosły się na szyję, a zwinny język drażnił wrażliwą skórę. Pod Sasuke ugięły się kolana; to był jego słaby punkt, wywoływał przyjemne dreszcze, potęgując uporczywe uczucie gorąca kumulującego się w podbrzuszu. - N-nh, chodź do...

- Cii - szepnął osiemnastolatek, przygryzając płatek ucha i zaczął mocniej pocierać udem o kroczę partnera, wywołując u niego głośne sapnięcia. - Czasu mamy aż nad to. - Nie chciał się spieszyć. Teraz, gdy wreszcie zrozumiał swoje uczucia, ściągnął tą paradoksalną maskę, którą przybrał, pragnął czerpać z tego jak najwięcej. Powoli zapamiętywać smak mężczyzny, badać gładką i jasną skórę. Poznawać to wspaniałe, szczupłe ciało.

Kochał go od zawsze, jakkolwiek głupio to teraz brzmi. I wiedział, że brunet również. Ten paradoks, za którym ukryli prawdziwe uczucia, stłukł się, jak tłucze się szkło. Niespodziewanie, z głośnym trzaskiem. Jeden przypadkowy ruch, a ukryte pragnienia zostały uwolnione, niczym szklane odłamki zawirowały w powietrzu.

Tak, on, Namikaze Naruto, kochał Sasuke od samego początku znajomości. Oczarował go, sprawił, że zaczęła kierować nim zazdrość. Bo był wszystkim tym, czym nie był on. Tajemniczy, spokojny i inteligentny, z tym niebezpiecznym błyskiem w spojrzeniu. Zupełne przeciwieństwo jego, wesołego, rozwrzeszczanego idioty, łaknącego towarzystwa i uwagi. Miłość przerodziła się w nienawiść, bo tak było łatwiej. Choć raniła, tak boleśnie i od środka, teraz rany się goiły.

Złapał bruneta za pośladki, podnosząc do góry, czym wywołał jego jęknięcie. W odruchowym geście, nogami oplótł pas blondyna. Ciepłe wargi o malinowym zabarwieniu składały delikatne muśnięcia na śnieżnobiałej skórze. Od ucha, poprzez szyję, aż na obojczyki. Sasuke wplótł palce w jasne kosmyki, przyciągając go do namiętnego pocałunku.

- Do samochodu... - mruknął, tracąc przy okazji dominację. - Chodź... - Kolejne słowa zostały zagłuszone przez zaborcze usta, a ich właściciel zastosował się do usłyszanego polecenia. Chwiejnym, wolnym krokiem, niosąc mężczyznę, skierował się w stronę wozu Uchihy. Ledwo otworzył tylne drzwi; szumiało mu w głowie, a sprawca tego czynu nie robił nic, by mu ułatwić zadanie. Odurzający zapach, tak intensywnie działał na jego zmysły, nie pozwalając racjonalnie myśleć.
On już nie chciał myśleć.
Chciał czuć.
Ten gorzko-słodki smak kawy i czekolady...
Narkotyk.

Gdy tylko drzwi się otwarły, został pociągnięty do środka, na Uchihę. Ich jęknięcia zaginęły gdzieś w ustach, języki toczyły nieprzerwaną bitwę o władzę. Mimo że, pozycja bruneta świadczyła o przegranej walce, nie poddawał się. Leżący między jego rozchylonym nogami blondyn, wcale nie był z tego powodu niezadowolony. Nie lubił, gdy ktoś się poddawał.

Temperatura skoczyła poziom w górę, albo to tylko im się tak wydawało. Ubrania były zbędne, co stwierdził Naruto, ściągając czarną koszulkę z mężczyzny, odsłaniając płaski, lekko umięśniony brzuch. Dłońmi zaczął badać jego powierzchnię, a ciche pomruki motywowały go do śmielszych działań.

- Naruto... - zamruczał, przerywając pocałunek i odchylając głowę w tył. Otarł się biodrami o kroczę młodszego chłopaka, który westchnął głośno. Spodnie zaczynały być dla niego uciążliwe, a ciasnota w nich irytująca. Spojrzał na twarz ściganta i tym razem nie mógł się przewidzieć; naprawdę policzki Sasuke były zaczerwienione i rozpalone, kusząco rozchylone usta aż prosiły się o uwagę, a błyszczące, zakryte mgłą rozkoszy czarne oczy, rzucały wyzwanie; no dalej, czy tylko na tyle cię stać?

Głośny skowyt alarmu przedarł się przez huczącą, dudniącą muzykę, która nagle ucichła. Kilka dziewczyn zapiszczało, zakrzyczeli mężczyźni. Tupot butów, krzyki i nawoływania, dźwięk odpalanych silników, od razu pracujących na najwyższych obrotach. Piski kół; dym spod opon i nieprzyjemny zapach palonej gumy zawisł w powietrzu.

***

* A. Sapkowski. "Saga o Wiedźminie". Nieco zmieniony cytat, jednak jak dobrze pamiętam, w tej formie użył go również Dijkastra, którego było to częste powiedzenie.
(Tak, ja uwielbiam dzieło Sapkowskiego. Ale nigdy mu nie wybaczę uśmiercenia Cahira. Nie, i koniec.)

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

O jejciu,jejciu! Nie mogłam się powstrzymać.. ^^'' Ten rozdział był FENOMENALNY! Wgl twoje opowiadanie zachwyca! Tak bawiłaś się opisami uczuć,otoczenia i emocji,że aż mi dech zaparło i przeczytałam całą notkę w rekordowym tempie.A szkoda bo chcę jeszcze! I akcja wcale nie jest za szybka. Owszem może z tej ''nienawiści'' do kochania trochę krótka droga była ale uzasadniłaś ten pęd. A zdziwiło mnie to,że Sas tak dawał się manipulować Naruto.. Ale to tylko podkręca atmosferę! Władczy Naruś jest taki..mrau ^w^ I dobrze,że blondynek znalazł sobie nowy narkotyk xD Strasznie rozpaliłaś mą ciekawość ostatnim akapitem..co to się będzie teraz dziać? Aż mnie skręca z ciekawości... Czy to policja przyjechała? FBI? CIA? xDD Nie mogę się w każdym bądź razie doczekać 8.11! Weny multum życzę i żeby jednak notki miały szansę szybszego zaistnienia ^^ A i czy jeszcze byłabyś tak miła i powiadamiała mnie o nowościach? nr gg 11241094,byłabym wdzięczna no chyba,że skoro podajesz terminy notek to nie powiadamiasz. Uszanuję to. Pozdro! ^o^

Saskia~

Anonimowy pisze...

Wspaniały! Tak, ten rozdział jest wspaniały, normalnie czytam go już 3 raz.. xD
Piszesz cudnie, aż nie można się oderwać od tekstu.. Idealnie wszystko opisujesz, nie pomijając żadnych szczegółów. Jestem naprawdę zachwycona tym rozdziałem, aż mi ciśnienie skoczyło xD
Pozostaje mi życzyć Ci tylko dalszej, równie wspaniałej weny ;]
Pozdrawiam serdecznie, Arisa-chan.

Koko pisze...

Jeśli mam być szczera rozdział podobał mi się średnio. W niektórych momentach było naprawdę fajnie, jednak nie na tyle, żeby powalić mnie - jak w poprzednich rozdziałach, na kolana.

Pierwszym minusem było to, że nie zawsze wiedziałam co kto robi, mówi, na początku to już w ogóle nie rozumiałam o co chodzi. Jestem osobą naprawdę ciężko kapującom, może dlatego, jednak poprzednie rozdziały były nieco mniej chaotyczne.

Po dwa teksty z tą miłością. Trochę dziwne to było. Oczywiście fajnie to uzasadniłaś, że to była taka nienawiść, za której plecami stała miłość między Sasuke i Naruto, ale wydawało mi się to trochę takie... naciągane? Chaotyczne? Nie wiem. Po prostu odniosłam takie wrażenia. I troche za dużo opisów co to tego wątku. Nie lubię czegoś takiego.

I po ostatni: brakowało mi w tym rozdziale klimatu. Tego niezwykłego, specyficznego, jaki tylko ty potrafisz wprowadzić. Odczułam jego brak i może dlatego większość rzeczy nie podobała mi się tak jak zazwyczaj.

Co mi się podobało
A no rozmowa Naruto z Suigetsu, moment kiedy Naruto odpychał ratowniczki ze słonecznego patrolu, oraz koniec. Był po prostu fenomenalny! Kto przyjechał policja? :D

Długo będę musiała czekać na odpowiedź, ale wiem, że zrobisz to fajnie. Bo jesteś jedną z najlepszych blogerek jakie dane było mi czytać. Serio.
Mam nadzieję, że nie jesteś zła za to co powiedziałam. Mówię to dlatego, że stać cię na coś dużo lepszego. Nawet nie wiesz jak świetnie mi się czytało twoje poprzednie rozdziały. W tym brakowało mi tego czegoś. Mam nadzieję, że V będzie już miał klimat ^-^

Pozdrawiam cię gorąco!

Anonimowy pisze...

FANTASTYCZNY BLOG !!!
wspieram całymi siłami, motywuję do działania i pisania !
czekam na kolejne rozdziały !
świetny styl !
pozdrawiam gorąco i powodzenia !!!

~ rastalina

Tsuki pisze...

O kurde, dziewczyno.! To było boskiee.!! *u* Czasem się mieszało który mówił do którego etc. ale jest to wybaczalne, ponieważ twój styl pisania jest zniewalający. Jak coś już piszę to jest to raczej wodospad myśli (albo tak się to nazywa, albo mądrzej) i raczej się nie rozdrabniam a to mój największy błąd. Moje epizody mają po 2 strony A4. Wiem, załosne, ale nie mam czasu na dłuższe rozpisywanie się. Dlatego niestety będę rzadziej dodawać... nieważne.! Nie wybaczę Ci, że Sasuś ma wszystkie moje ulubione smaki i zapachy męszczyzny.!! Kawa, cynamon i gorzka czekolada. O stara, błagam. Orgazm w ustach. I jak ma teraz smakować Mikomi.? [moje opo]

Siruwia pisze...

Od wczoraj zbieram się aby napisać ten komentarz, ale tak naprawdę, nie wiem co powinnam w nim zamieścić.
Po pierwsze może zapytam czy powiadamiasz o nowych rozdziałach? Zdaję sobie sprawę, że podałaś datę ukazania się następnego rozdziału, ale jam człowiek ze sklerozą i miło by było, gdybyś mogła mi o nim przypomnieć pod numerem gg 15654813. Byłabym wdzięczna :)
Po drugie...W przedmowie napisałaś, że musi się u Ciebie ciągle coś dziać. Rozumiem więc, że nie mogłaś się doczekać aby napisać to, co Ci siedziało w głowie, żeby nam to przekazać jak najszybciej...
Jednak odniosłam wrażenie, że ten rozdział, mimo tego, że jest fajnie napisany, powinien się pojawić później. Chodzi mi tutaj konkretnie o ukazanie nam uczuć bohaterów. Nie chodzi mi o to, ze było dużo uwagi poświęconej właśnie opisowi ich odczuć, ale o to, że były one pokazane zbyt wcześnie.
Najbardziej w tym rozdziale przypadła mi do gustu rozmowa Naruto z Suigetsu, napisana całkiem sprawnie i w kilku momentach mogłam się pośmiać.
Spodziewałam się co prawda w tym rozdziale wyścigu, którego niestety nie było. Chciałam poczuć te emocje, które towarzyszyły mi przy wcześniejszych rozdziałach. No cóż, końcówka mi ich troszkę przyniosła i takie zwroty akcji naprawdę mi się podobają.
Nie to, że nie chcę czytać o uczuciach bohaterów, owszem to jest ważne i na to się czeka, no ale dowiedziałam się o nich zbyt wcześnie. Może nawet pokazane wśród tych samochodów przygotowujących się do wyścigu, muzyki i tańczących dziewcząt, były trochę za bardzo nasycone adrenaliną, która w jakiś sposób mi przeszkadzała. Sprawiała wrażenie, że nie są szczere.
Po trzecie, rozdział byłby naprawdę super, gdyby jego środek został umieszczony w jednym z późniejszych rozdziałów. Mimo wszystko był dobrze napisany i podobał mi się tylko, że tutaj mi nie pasował.
Po czwarte, heh, czekam na zmianę wystroju, jestem ciekawa jak się będzie prezentował blog po remoncie.
Dodam jeszcze, że te cytaty przed rozdziałami naprawdę wprowadzają fajny nastrój :)
Podziękuję także za komentarz u mnie.
Pozdrawiam & Cya...:*

Kushinka pisze...

Dobra. Podobało mi się:D.

Anonimowy pisze...

Ja się nie zgodze z Koko, chociaż wiem, że każdy ma prawo do własnego zdania i bynjamniej nie krytykuję. ^^ Lecz osobiście uważam, że rozdział był jak najbardziej udany. Chociaż jak móiła Siruwia może tochę wcześniej, ale mnie to jakoś specjalnie nie przeszkaza. Najbarrziej podbały mi się dwa ostatnie akapity, taki mrrrr... *.* Tu się zaczyna wyścig, drenalina skacze, a oni... mmmmm... Mnie się bardzo rozdział spodobał. Gdzieś był jakiś błąd, ale wybacz, umknął mi. Naprawdę, bardzo mi się podba Twój styl pisania, jest taki... kurde, nie wiem, jak to powiedziec, ale straszliwie go lubię. xD
I przyłączam się do grona wielbicieli Spakowskiego! Tez go uwielbiam i tez mam ochotę go zamordowac za zabicie Cahira. Normalnie nóż mi się w kieszeni otwiera. >___<
No, ja ci już pierwsze wrażenie opowiadziałam wczesniej. xD
Teraz pozostaje mi czekac na kolejny rodział.

Pozdrawiam serdecznie!

Hibari.

Marbas pisze...

*__* Ta minka przemawia wręcz sama przez się. Czegoś takiego szukałam. I wreszcie udało mi się to znaleźć. Samochody, wyścigi, YAOI, zemsta i porachunki. Bez wątpienia udaje Cię się oddać klimat jaki panować powinien w takich warunkach. A do tego zdominowany Sasuke to wręcz coś z czym się jeszcze nie spotkałam za co już teraz otrzymujesz wieeeeelkiego plusa. Ale pomimo, iż w pierwszej chwili byłam tym zdziwiona to już w następnej cholernie mi się to podobało. Już teraz możesz być pewna, że zyskałaś stałą czytelnicze :) Teraz pozostaje mi tylko czekać na nowy rozdział :)
Pozdrawiam serdecznie
Geass
zobaczyc-milosc.blog.onet.pl

Anonimowy pisze...

Mi też rozdział się podobał. Choć na początku nie wiedziałam o co chodzi, to jednak wszystko zostało wyjaśnione. Zastanawia mnie tylko jedno. Skoro Naru ćpał, to dziwne, że potrafi funkcjonować teraz bez dragów, mimo że nie był na odwyku. Samą silną wolą chyba trudno by było. No ale pomijając ten fakt. Zupełnie nie spodziewałam się, że tak szybko dojdzie między nimi do czegoś:) No ale przecież pisałaś, że ten fik nie będzie długi, więc to zrozumiałe. Sasuke nie całuje w usta? Kojarzę to z jakiegoś filmu, ale nie pamiętam jakiego. Tak czy inaczej pasuje mi do niego. Chłodny, nie okazuje uczuć, dopiero Naruto ma na niego taki wpływ. W pewnym momencie naprawdę zrobiło się gorąco.
Z takich detali: Sakura+Sai dobre połączenie:P Podobało mi się też to jak Naru rozgonił te panienki, cały on. I lubię twojego Suigetsu, jest naprawdę zabawny.
Teraz ciekawi mnie któż to był tak bezczelny i przerwał im igraszki. Też przyszedł mi na myśl jakiś nalot władz.
Ahh no i jeszcze jedno. Prawie zupełnie zapomniałam, że to NaruSasu czyli to Naru zdominuje Sasuke. Ale powiem ci, że bardzo ładni ci to wychodzi, bo Uchiha nawet w takiej sytuacji nie traci tego swojego specyficznego sposobu bycia. Duuuuży plus za to.
Podsumowując, podobało mi się twoje opowiadanie ma klimat i wciąga jak cholera. Tak więc pozostaje mi czekać na kolejny rozdział. Pozdrawiam
Sanu