niedziela, 8 listopada 2009

Rozdział V

Jestem z siebie dumna! Rozdział ukończyłam w terminie, to aż dziwne: ) Nie sądziłam, że się wyrobię, zważywszy na fakt, że od Święta Zmarłych jestem chora (a mówią, że Theraflu to numer jeden na grypę - gówno prawda! ) i nie czuję się najlepiej. Dlatego rozdział może nie być najlepszy, ostatnio coś mi zupełnie nie idzie.

Jeśli zauważysz jakiś błąd lub niezgodność, prosiłabym o wypisanie ich. Bez Worda naprawdę trudno wyłapać mi wszelkie literówki, błędy ortograficzne i wszelkiej maści potknięcia gramatyczne i stylistyczne także.

Jak zapowiadałam, jest nowy wygląd. Jeszcze zmienię nagłówek, ale to dopiero jutro. Może ten wygląd nie jest najlepszy, ale nic ciekawszego nie mogłam znaleźć. A to jakoś tak mi pasowało, i nieważne, że to wcale nie jest Tokio, a Shanghai.^ ^"

Mam wstępne pomysły na kolejne opowiadania, tylko problem w tym, że nie potrafię się zdecydować. Chciałabym zrealizować każdy, ale nie chcę porywać się z motyką na księżyc, ani przeceniać swoich możliwości. Jestem zbyt leniwa, by tworzyć kilka historii w jednym czasie, dlatego to od Was zależy, co pojawi się po zakończeniu NaruSasu: "To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia." Blog pozostanie w tematyce NaruSasu (bądź SasuNaru), więc to jest bez zmian: ) Poniżej znajdują się krótkie opisy planowanych opowiadań i sonda. No to, głosujcie. Zakończenie nastąpi za dwa tygodnie, 22 listopada, wraz z pojawieniem się kolejnego rozdziału.


1. NaruSasu "Krok w tył, dwa kroki w przód": czas rzeczywisty; Breakdance - od dziecka jest całym ich światem. Gdy przyjaźń przeradza się w zaciętą rywalizację, walkę o uznanie i popularność, pojawia się ktoś, kto raz na zawsze namiesza w ich życiu. Producent filmowy właśnie tu, w Akicie, poszukuje młodych tancerzy. Dwaj wrogowie stają przed trudnym wyzwaniem; bo jak tu grać parę przyjaciół, gdy nienawiść przysłania wszystko inne?

2. SasuNaru "A kiedy już z kokainy zrobiony będzie śnieg": czas rzeczywisty; Od rana do wieczora wciąż ta sama monotonia - stop! Trzeba coś zmienić w życiu! Na pomoc znudzonemu kierowcy tira przybywa szalony autostopowicz. Istny chaos i ciąg niepowodzeń, zbiegi okoliczności i wszelkie przypadki, i wypadki niewytłumaczalnie wciąż krzyżujące ich drogi, każdego by połączyły. Oni nie stanowią wyjątku.

3. NaruSasu "Taniec z mieczem": czas średniowiecza; Taniec z mieczem - brzmi banalnie? To tylko złudne wrażenie. Trening fechtunku wcale łatwy nie jest, o czym doskonale zdążyli przekonać się przyszli wojownicy. Czy bez wsparcia da się przetrwać tą walkę w pocie i łzach? Czasem wróg pomoże bardziej niż przyjaciel, dając powód do dalszego doskonalenia się. Ale czy to wystarczy?

4. NaruSasu "W pogoni za śmiercią": czas średniowiecza, fantasy; Nastały złe czasy, czarne kruki coraz częściej pojawiają się na błękitnym niebie. Giną ludzie i wojownicy, a sprawca pozostaje nieznany. Czy sprytny złodziej wraz ze swym nierozłącznym towarzyszem, słodkim lisem i tajemniczy zwiadowca będą w stanie odkryć kto za tym stoi?

5. SasuNaru (w tle KakaIta - prawdopodobnie) "W sidłach władzy": czas średniowiecza; "Zasady są po to, by je łamać" - myśl przewodnia obu pretendentów do objęcia panowania nad całym królestwem "Konoha". Dwaj bracia nieskorzy do władzy i znudzeni życiem na zamku, wyruszają we własną podróż w poszukiwaniu przygód. Nieświadomi zbliżającej się wojny, narażeni na niebezpieczeństwo, świadkowie okropnych wydarzeń, brną dalej przed siebie. Spiski i intrygi, wraz z niezdarnym medykiem i tajemniczym wojownikiem, staną im na drodze.






Rozdział V
"Gdy cię mają wieszać, poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo,
co się wydarzy, zanim przyniosą
."
- Andrzej Sapkowski

***

- Musimy jak najszybciej opuścić to miejsce! - Krzyki mężczyzn.

- Co się dzieje?! - Piski dziewczyn.

- Spierdalamy stąd! - Warkot silników.

- To policja?! - Pytania bez odpowiedzi rzucane w kotłujący się tłum.Parking z każdą chwilą pustoszał coraz bardziej. Żałosne wrzaski zagubionych osób, ponaglanie towarzyszy, pracujące maszyny i ten zapach palonej gumy. Strach. Panika. Adrenalina. Krew zbrukała szarą ścianę; przeraźliwy wrzask konającej dziewczyny, niefortunnie potrąconej przez pędzący samochód przeciął panujący harmider.
Prawdziwe życie - każdy dbał tylko o siebie.

Oboje wypadli z wozu, rozglądając się pospiesznie dookoła. Skowyt alarmu ponownie wzniósł swój przeraźliwy ton, ogłaszając zbliżające się niebezpieczeństwo. Hałas przybrał na sile. Chłodne macki strachu owijały się wokół nich, studziły podniecenie, które wciąż trawiło ich ciała. Zdezorientowani próbowali zrozumieć rozgrywającą się przed nimi scenę, otępieni obserwowali oddalające się samochody, jakby to zupełnie ich nie dotyczyło.

- Sasuke! - Głośny, dziewczęcy pisk przywrócił bruneta do rzeczywistości. Jej zmierzwione włosy powiewały w biegu połyskując czerwienią, okulary ledwo trzymały się na nosie. Stukot obcasów nieprzyjemnie pulsował w skroniach. - Musimy uciekać, szybko!

- Budynek jest otoczony! - Krzyknął Suigetsu, pojawiając się znikąd i w pośpiechu wsiadł do swojego samochodu. - To coś poważnego, nigdzie nie widziałem mistrza Orochimaru! - Zatrzasnął za sobą drzwi, odpalając silnik.

- Naruto, wsiadaj do środka! - rozkazał Uchiha, odzyskując panowanie nad sobą. - Gdzie Juugo?!

- Nie wiem, był tuż za mną! - pisnęła spanikowana Karin, odwracając się za siebie. - Widzę go, biegnie tu! - Wskazała dłonią na malejący z każdą chwilą tłum, przez który przepychał się pomarańczowo-włosy mężczyzna. Alarm ucichł, jednak hałas wciąż rozsadzał czaszkę.

- Za mną, nie rozłączać się! - Uchiha wsiadł do swojego wozu, odpalając silnik. Kątem oka zanotował, jak dziewczyna i jego przyjaciel znikają we wnętrzu porshe. - Zapnij pasy, młotku, to będzie szalona ucieczka. - Blondyn przełknął ślinę. Nienawidził szybkiej jazdy, nie wtedy, kiedy życie stawiało się na szali śmierci.

Trzy metalicznie czarne samochody w jednej chwili ruszyły przed siebie, zgrabnie wymijając stojące kolumny i zniknęły w jednym z ciemnych tuneli. Granatowe podświetlenie podwozia sygnalizowało gotowość do prawdziwej jazdy. Był to umówiony znak, że teraz wszystko jest na poważnie. Zaczęło się; ich własny wyścig ku wolności.

- Karin, sprawdź sytuację na mieście - rozkazał Sasuke, przykładając do ust nadajnik CB radia, ustawiony na kanale trzynastym, na którym zawsze się kontaktowali. Jego głos był spokojny, jednak dało się wyczuć nerwowe drgania. Naruto obserwował go kątem oka, wciąż nie rozumiejąc, co się właściwie dzieje. Miął w dłoniach czarną, przyjemnie pachnącą koszulkę Uchihy. Cholera, to nie czas by się podniecać!, pomyślał, przygryzając dolną wargę. W dość szerokim tunelu minęli dwa, białe samochody.

- Jest źle! - Z głośnika doleciał nieco zagłuszony głos. Jego barwa wskazywała, że dziewczyna jest naprawdę wystraszona. - Shinjuku obstawiona przez policję, to samo z Shinagawą! W ogóle, Shibuya otoczona jest przez krążące patrole, złapano już wielu z nas! Co robimy?!

Brunet zaklął szpetnie. Zmarszczył brwi, zaciskając pięści na skórzanej kierownicy. Co robić? To jedno pytanie jak echo odbijało się w jego głowie. Gdzie jechać? Nie wiedział. Liczyć na szczęście i przebić się przez blokadę? Nie był bezmyślnym głupcem. Zwilżył językiem usta, odnotowując, że zbliżają się do końca tunelu.

- Skieruj się na Ueno, nawet jeśli zaczną nas ścigać, tam bez problemu ich zgubimy - podsunął Naruto, obserwując uważnie mężczyznę. Dopiero teraz zauważył, że jego twarz jest naprawdę męska, o ostrych rysach, jednak mająca w sobie coś subtelnego. Czarne oczy, o migdałowym wykroju zwróciły się w jego stronę z dziwnym błyskiem, takim odległym, jakby ich właściciel dryfował po obrzeżach swej świadomości.

- Ueno - szepnął w przestrzeń. - Nie ma mowy - dodał po chwili, a jego spojrzenie znów stało się chłodne i opanowane. Blondyn odwrócił speszony wzrok; miał złe przeczucia, że przywołał jakieś przykre wspomnienie w pamięci bruneta i ta złość, która zadźwięczała w jego głosie była skierowana właśnie do niego.

- Sasuke, to może być dobry pomysł - powiedział Suigetsu, jak dotąd przysłuchujący się całej rozmowie. Zrównał się z wozem Uchihy ignorując, że jedzie pasem pod prąd.

- Tam jest czysto, w razie czego łatwo będzie zgubić pościg! Naruto może mieć rację! - poparła go Karin. Najmłodszy chłopak uśmiechnął się pod nosem. Oczywiście, że mam rację! Przecież to teren "Konohy", znam go jak własną kieszeń!, pomyślał, czekając na reakcję bruneta.

- Dobra, ustal trasę - rzucił po dłuższej chwili Sasuke, gdy szarość na tle czerni zbliżała się coraz szybciej, a dźwięki miasta i policyjnych syren stawały się głośniejsze.

- Tak jest! - odpowiedziała Karin, wpisując właściwe frazy w laptopa trzymanego na swych kolanach. Bez problemu ustaliła najszybszą i najbezpieczniejszą drogę, podając dokładne instrukcje swym towarzyszom.

- Jedziemy w linii, Suigetsu, pilnuj tyłów! - rozkazał Uchiha, gdy wynurzyli się z tunelu wprost w odmęty tętniącego życiem miasta i szpony policyjnych sępów.

***

Trzy samochody wypadły z tunelu z zawrotną prędkością. Światła zagrały na metalicznej karoserii sprawiając wrażenie, jakby to spadające gwiazdy przecięły przestrzeń. Warkot silników wystraszył stojących najbliżej policjantów, zmuszając ich do odskoczenia w bok. Wycie syren, rzucających krwawy poblask i rząd czarno-białych pojazdów nie stanowił dla ścigantów problemu. Mknęli prosto na stojące wozy, starając się wyzbyć strachu. Koła cięły asfalt, serca biły coraz szybciej.

- Sasuke! Draniu, kurwa! Nie! Idioto, zabijesz nas! - wrzeszczał spanikowany blondyn widząc jak światła zbliżają się z każdą chwilą, jak jadą wprost na czołowe zderzenie. - Jestem za młody, że umierać! - zawył rozpaczliwie zamykając oczy i wyobrażając sobie, że jest zupełnie gdzie indziej. Nie w tym pachnącym nieziemsko samochodzie, a we własnym domu, bezpiecznym i cichym. Przez bijące ze strachu serce oddychanie przychodziło mu z trudem, adrenalina szumiała w głowie.

Byli coraz bliżej, dystans z każdą chwilą się zmniejszał. Uchiha dostrzegł przerażone spojrzenie policjanta i już wiedział, że wygrał. Że ryzyko popłaciło. Uśmiechnął się ironicznie pod nosem, przekonując samego siebie o swojej wygranej, by nie stchórzyć w ostatnim momencie.

Jeszcze trochę.
Bez strachu.
Nie pękaj.
Dasz radę.

Policyjny samochód w ostatniej chwili zrobił miejsce pędzącym ścigantom, przyznając się do swojej porażki. Świst powietrza wzbił w górę tuman piachu, który zawirował za oddalającymi się pojazdami. Uchiha mimowolnie się zaśmiał.

- Łooo, Sasuke, to było fantastyczne! - wykrzyknął entuzjastycznie Suigetsu, obserwując w lusterku oddalające się czerwone syreny. - Już myślałem, że to będzie ostatnia chwila w moim życiu, a tu ciach, jedziemy dalej! Normalnie podniecające przeżycie, jak widok niezłej laski!

- Tylko jedno ci w głowie - parsknął Juugo, włączając się do rozmowy. - A Karin prawie się zesikała ze strachu - dodał rozbawiony obserwując swoją towarzyszkę, która cała czerwona, ze wstydu i złości, zaciskała pięści i obrzucała go morderczym spojrzeniem.

- Juugo! - krzyknęła, wyrywając nadajnik z jego ręki. - Ja się wcale nie bałam, wiedziałam, że ci się uda, Sasuke! - zaszczebiotała, obserwując przy okazji ekran monitora. - Trasa póki co, czysta.

- No pewnie, tak jak wiedziałaś, by dziś założyć te seksowne, czarne majteczki z...

- Suigetsu! Jeszcze jedno słowo, a jak tylko się zatrzymamy, przywalę ci prosto w niewyparzoną gębę i kopnę w te twoje niewyżyte seksualnie, cztery litery! - wrzasnęła , aż radio zazgrzytało.

- Uspokójcie się! - syknął Sasuke, zwinnie omijając jadące samochody. Mimo późnej pory, ruch na ulicach był spory, jednak to nie było nic dziwnego. To miasto żyło nocą. - Skupcie się na jeździe, z radia korzystajcie tylko w ważnych sprawach - upomniał ich, zmieniając przy okazji bieg. - I utrzymujcie szyk.

Blondyn wpatrywał się w widoki za oknem, próbując uspokoić szybko bijące serce. Bał się. W tamtej chwili odrodziło się w nim wspomnienie. To jedno z tych najgorszych, sprawiających niewyobrażalny, psychiczny ból. Był tak blisko wypadku, wypadku, który mógł skończyć się śmiercią. Zawrotna prędkość, jazda bez hamulców - coś, czego bał się przede wszystkim. Nie chciał zginąć tak, jak ojciec.

- Naruto? - spytał Sasuke, patrząc to na chłopaka, to na drogę. Nie otrzymał jednak odpowiedzi. - Wszystko w porządku, młotku? - I tym razem zero reakcji, jednak mężczyzna zauważył jak drży, lekko, ale drży. - Młotku, do cholery! Odpowiedz - warknął, zirytowany brakiem odzewu.

- Nie jestem młotkiem - mruknął, udając, że mijane szybko wystawy sklepowe, wszelkie bilboardy i neony pochłaniają całą jego uwagę. - I tak, wszystko w porządku. - Starał się by głos brzmiał pewnie, by nie krył w sobie strachu, który tak wyraźnie rysował się na jego twarzy.

- Drżysz - stwierdził spokojnie brunet, skręcając gwałtownie w lewo. Zarzuciło samochodem, opony pozostawiły ciemny ślad na jezdni. - Czego się boisz?

- Niczego się nie boję! - warknął, uparcie wpatrując się w światła, tworzące różnokolorowe smugi. Nie chciał o tym rozmawiać. To był jego strach, jego słabość.

- Spójrz na mnie.

- Po co mam na ciebie patrzeć? - spytał, nie rozumiejąc, o co może chodzić mężczyźnie. Czy chce go wyśmiać za brak odwagi? W końcu on był odważny, nie stchórzył w obliczu niebezpieczeństwa, ba, specjalnie ku niemu zmierzał. Nie zachowywał się jak idiota, wrzeszcząc i modląc się o życie.

- Po prostu spójrz - poprosił. W jego tonie było coś, co zmusiło chłopaka do odwrócenia się, do spojrzenia w te onyksowe tęczówki, nic nie wyrażające. - Wspomnienia, tak?

Oczy Naruto rozszerzyły się ze zdziwienia. Jego twarz o delikatnych, jednak męskich rysach była jaśniejsza niż zazwyczaj. Strach odcisnął na nim piętno, mając swoje odbicie w szklącym błękicie.

- Skąd... - zaczął, jednak przerwało mu stanowcze uniesienie ręki, która po chwili wróciła na swoje miejsce, zmieniając bieg na wyższy.

- Zapomnij o tym - rzucił Uchiha, lekko uśmiechając się do blondyna. Karmienie duszy złymi wspomnieniami, przywoływanie w pamięci przykrych wydarzeń, życie przeszłością - on to doskonale znał. Wiedział, że to najgorsza droga, że zadaje największy ból. Chciał uchronić Naruto od błędu, który on popełnił, a który dzięki Minato zrozumiał i potrafił naprawić.

- Powaliło cię?! O tym się nie da zapomnieć!

- Wyzbądź się strachu. Strach tylko przeszkadza - powiedział spokojnie, skupiając się na drodze, która przez dużą ilość samochodów, stawała się trudniejsza i zmuszała do zmniejszenia prędkości. Licznik do tej pory wskazujący coś koło dwustu na godzinę, teraz zjechał do stu dwudziestu. - Tak mawiał twój ojciec - dodał.

- Mój ojciec...? - spytał zaskoczony.

- Sasuke! Lusterko! Spójrz w lusterko! - Z radia doleciał głos Suigetsu, wyraźnie wskazujący, że jest czymś przejęty. Uchiha poszedł za jego radą. Aż sapnął zaskoczony.

- Cholera! - zaklął, zaciskając ręce na kierownicy i przygryzając wargę. Tego się nie spodziewał. Nie po tych, którzy wraz z nim nie raz przemierzali ulice, drwiąc sobie z zasad prędkości, grając na nerwach policjantom.

- Co się dzieje? - spytał Naruto, wyczuwając zdenerwowanie mężczyzny. - Znowu policja?!

- Gorzej - warknął brunet, łapiąc za nadajnik, co chwilę zerkając wstecz. - Karin, znajdź jakiś objazd, nie możemy wlec się w tym korku!

- To oni? Ludzie Orochimaru, tak?! - spytał Juugo, gdy dziewczyna skupiona na ekranie laptopa, starała się znaleźć najlepsze wyjście z sytuacji. - Co się, kurwa, dzieje?! - krzyknął, skręcając ostro w lewo, by utrzymać szyk i nie rozdzielić się z Uchihą.

Sportowe wozy z policyjną syreną umieszczoną na dachu, z każdą chwilą się zbliżały. Fioletowe węże wymalowane na pomarańczowej karoserii jakby wiły się w pogoni, by ukąsić swą ofiarę.

- Sam chciałbym wiedzieć - prychnął Sasuke, manewrując między samochodami z piskiem opon. - Cholera, Naruto, trzymaj nadajnik, ja potrzebuję obu rąk - Jakby na potwierdzenie tych słów, pociągnął za ręczny, skręcając w lewo w ostatniej chwili, by ominąć hamujący przed nimi pojazd.

- Sasuke, dwieście metrów, na prawo, zwrot o sto pięćdziesiąt stopni! Szybko, inaczej wjedziemy na czołowe! - poinstruowała Karin, zaciskając pięści. Nienawidziła takich sytuacji, w których adrenalina gwałtownie się podnosiła.

- Zrozumiałem! - krzyknął do trzymanego przez blondyna, tuż przed swoją twarzą, nadajnika. Naruto starał się zachować spokój, uwierzyć, że wszystko będzie w porządku. Nie chciał umierać. Zimny pot wstąpił na jego plecy.

- Niech bóg seksu ma nas w swej opiece - dodał Suigetsu, oczekując na odpowiedni moment. Światła miasta tworzyły misterne smugi, rozlewając się fanaberią barw nad ich głowami.

***

- Sasuke, teraz! - Krzyk dziewczyny zabrzmiał jak sygnał do walki.

Trzy, czarne jak noc samochody, skręciły ostro w bok. Dym wzniósł się spod opon, głośny pisk zawtórował muzyce wydobywającej się z jednego z klubów. Pojazdy zafalowały, zarzucane siłą prędkości, hamujące koła zostawiały czarne linie na szarym asfalcie. Ludzie zamroczeni alkoholem zobaczyli tylko metaliczny błysk czerni i granatu, sukienki dziewcząt podwiało do góry.
I wszystko nagle ustało.

- Udało się... - odetchnęła Karin, łapiąc się za serce. Znów jechali prostą, dość pustą uliczką. - Nie zdążyli skręcić. Mamy przewagę, przypuszczam, patrząc na ruch uliczny i prędkość z jaką się poruszają, że dogonią nas na terenie Asakusy, może wcześniej. Zależy którędy pojadą. Wydaję mi się, że oni wiedzą, że szukamy dróg bez blokad i mają wgląd na mapę satelitarną, jak my.

- To i tak nie za dobra informacja - mruknął Uchiha. - Do Ueno zostało jeszcze trochę drogi, na dodatek nie wiadomo, co jest przed nami. I nawet jak tam dotrzemy, jak ich, do cholery, zgubimy? To nie policja, oni mają dobre wozy, możliwe, że lepsze niż nasze!

- A czy czasem to nie ty powtarzasz, że nie ważne przy czym stoisz, ważne, jak tym jeździsz? Wyluzuj, damy radę. Nawet jeśli ich kochanki mają tyle energii, że mogą latać, my ich pokonamy trzymając się ziemi! - rzucił inteligentnie Suigetsu, dodając gazu.

Naruto, który czuł się zupełnie wyłączony z rozmowy, jak zbędny bagaż, lub piąte koło u wozu, próbował włączyć swój telefon. Chciał się na coś przydać, pokazać, że można na niego liczyć. Że Uchiha może na nim polegać, że to mu będzie zawdzięczał ratunek przed tymi cholernymi glinami. Niestety, komórka jak na złość postanowiła udać się na spoczynek.

- Sasuke, daj mi swój telefon - rzucił, wyciągając kartę ze swej ulubionej Nokii. Mężczyzna spojrzał na niego ironicznie.

- Po co ci mój telefon? - spytał, ignorując przepisy ruchu drogowego, jadąc złym pasem. Blondyn warknął coś pod nosem.

- Po prostu daj, postaram się wyeliminować ogon. - Brunet spojrzał na niego z powątpiewaniem, jednak podał mu swoją komórkę. Warto spróbować. Może mu się uda, w końcu dobrze jest mieć jakiś plan, niż nie mieć go wcale, pomyślał, kątem oka obserwując jak Naruto wykręca numer i z zaciętą miną, przystawia aparat do ucha.

- Shikamaru? - Uchiha drgnął słysząc to imię.

- To ty, Naruto? - rozległ się zaspany głos po drugiej stronie. - Cholera, człowieku, jest pierwsza, jutro mam ciężki dzień, to takie kłopotliwe, nie...

- Zrobisz coś dla mnie? To naprawdę ważne, ściga mnie policja, mogę...

- Policja?! W coś ty się wpakował? Gdzie jesteś? - Mężczyzna nieco się rozbudził. Dało się słyszeć skrzypienie łóżka i brzdęk tłuczonego szkła.

- Gdzieś... w Ikebukuro chyba. Jedziemy w kierunku Nippori - odpowiedział blondyn, rozglądając się wokół. Nie patrzył jednak na kierowcę.

- Jedziemy?

- Nie czas na wyjaśnienia. Dasz radę ustawić kolczatkę w Asakusie, na tej głównej ulicy, gdzie jest ten bank? I aktywować ją, gdy miną cię trzy, czarne, sportowe samochody?

- No tak, ale... - Już zamierzał zaprotestować, gdy Naruto rzucił błagalnym tonem:

- Proszę, będę twoim dłużnikiem!

- Dobra. Zrobię co w mojej mocy, ale pamiętaj, nie zapomniałem o akcji, którą odstawiłeś kilka dni temu. A, i bez paczki szlugów nie pokazuj mi się na oczy - powiedział, rozłączając się. Chłopak odetchnął z ulgą.

- Załatwione. Musimy dostać się do Asakusy, na główną drogę - Spojrzał zadowolony na bruneta, jednak po chwili uśmiech zszedł mu z twarzy. - Coś nie tak?

- Nie, dobra robota - odparł, nie patrząc w jego stronę. Skrzynia biegów zazgrzytała. Sasuke nerwowo przygryzł wargę, starając się nie odbiegać myślami zbyt daleko, a ponownie skupić na jeździe.

- Nie kłam, przecież widzę jak reagujesz na każdą wzmiankę o "Konoha" - rzucił, wygodniej siadając na fotelu. - Znasz ich?

- Można tak powiedzieć - odparł wymijająco, zmieniając pas ruchu. Juugo i Suigetsu utrzymywali ustalony szyk.

- Więc, w czym problem? - Nie dał się zbyć niesatysfakcjonującą go odpowiedzią. Obserwował poważną i skupioną na drodze, twarzy mężczyzny, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że coś przeoczył.

- Przestaniesz pytać, jeśli odpowiem? - spytał, kierując onyksowe tęczówki w jego stronę, a gdy potwierdziło mu skinienie głową, kontynuował. - Po prostu nie jestem tam mile widziany i nie wiem, czy to naprawdę dobry pomysł, bym się im pokazał.

- Dlaczego?

- Miałeś więcej nie pytać - poinformował Uchiha, przecinając skrzyżowanie na czerwonym świetle. Zignorował trąbiące samochody, zerkając w tył, by upewnić się, że towarzysze jadą za nim.

- Twoja odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje - blondyn nadymał śmiesznie policzki, krzyżując ręce na piersi. Naprawdę ciekawiło go, co może mieć wspólnego z gangiem ulicznym ktoś taki, jak Uchiha. W końcu nie miał pojęcia o jego dzieciństwie, o jego życiu przed tym, jak trafił do ich domu. Owszem, pewne fakty znał, ale nic mu nie mówiły.

- To już nie mój problem.

- Cholera, draniu! Powiedz, o co chodzi! - krzyknął, kręcąc się w fotelu i mnąc w dłoniach czarną koszulkę, nie należącą do niego.

- Po co? - zapytał obojętnie, starając się wyminąć pas samochodów, które korzystały z sygnalizacji świetlnej. Przejechał przez skrzyżowanie. O mały włos, a Suigetsu zostałby staranowany przez pędzącego tira; zdążył się jednak usunąć, co skomentował w dość niewybrednych słowach przez radio.

- Pocą to się nogi nocą! - rzucił buńczucznie Naruto, ignorując mężczyznę nawijającego coś z głośnika. - Bo może mogę pomóc - dodał już normalnym głosem, obserwując bruneta uważnie.

- Nie wydaję mi się - odparł obojętnie, łapiąc za nadajnik. - Suigetsu, uważaj jak jeździsz. Ślepotę się leczy.

- To ty uważaj, jak kierujesz - odpyskował głos z radia. - Przez ciebie prawie wpakowałem się pod pędzącego tira! Masz oczy, więc rób z nich użytek i patrz na boki, proste.

- Przestańcie - powiedział spokojnie Juugo, znając charakter swojego 'przywódcy'. - To nie czas na kłótnie i docinki. Nie wydaję się wam podejrzane, że nie ma żadnych komplikacji? Że nigdzie nie widać policji? - A Naruto ponownie poczuł się odsunięty na bok, co wcale mu się nie podobało. Siedział jednak cicho, obserwując nocne życie miasta.

- Może urządzili kółko wspólnej adoracji Shibuyi? - zażartował biało-włosy, popijając soczek z rurką. - Daj spokój, dobra nasza, że ich nie ma.

- Ale Juugo może mieć rację. Coś mi tu śmierdzi, przeważnie ta dzielnica roiła się od radiowozów, a nie ma ich wcale - dodała Karin, śledząc trasę na mapie w komputerze.

- To teraz bez znaczenia, zbliżamy się do Asakusy - poinformował Uchiha. - Jeśli plan Naruto wypali, a oni pojawią się przed tym, jak znajdziemy się na głównej ulicy, będziemy wolni i bez problemu schowamy się w Ueno i poczekamy, aż Shinagawa nie zostanie uwolniona od policji. Wtedy wrócimy do domów.

- Główna ulica jest czysta, nie ma na niej samochodów - odparła Karin. - I nigdzie ich nie widzę, myślałam, że dogonią nas właśnie tu.

- W takim razie przegrupujmy się, szyk jastrzębia będzie dobry - polecił Sasuke, wysuwając się na przód, na sam środek ulicy. Juugo zjechał na lewo, Suigetsu na prawo, pozostając w pewnej odległości w tyle.

- Widzę ich! Wyjadą zaraz z prawej uliczki! Gazu, bo zajadą nam drogę! - krzyknęła Karin, po dłuższej chwili, gdy wjechali już na teren Asakusy.

I dziewczyna miała rację. W momencie, gdy przejeżdżali przez ulicę z prawej strony wynurzyły się dwa wozy, ślizgając na jezdni z charakterystycznym dźwiękiem. Ścigańci przyspieszyli.

- To tu, tam gdzie świeci ten wielki, karminowy napis, bank! - krzyknął Naruto, dostrzegając znajome zabudowania. - Gdy go miniemy, otworzą kolczatkę!

Uchiha nic nie odpowiedział, skupiając się na kierowaniu pojazdem, który przy dużej szybkości skręcał nieco w lewo. Wyczuwając odpowiedni moment, przesunął wajchę skrzyni biegów w tył, potem w bok, by zmienić na jeden z najwyższych biegów, osiągając dwieście pięćdziesiąt kilometrów na godzinę. To nie najwyższy osiąg, ale nie widział potrzeby by przyspieszać. Ta prędkość była najodpowiedniejsza, by zachować pełne panowanie nad wozem.

Pod kołami zastukała mała 'chopka', kryjąca pod sobą kolce. Gdy tylko ją minęli, nagle przesunęła się, w świetle lamp błyszcząc srebrnymi ostrzami.

Wrodzy ścigańci, zauważając ową przeszkodę, krzyknęli ze strachu, gwałtownie hamując. Jednak na nic im się to zdało; dźwięk pękających kół i zgrzyt metalu o jezdnię, wprawił w poślizg pędzące samochody. Światła zagrały na pomarańczowej powierzchni. Po chwili jeden z wozów uderzył w sklepową wystawę, tłukąc szybę z głośnym trzaskiem. Drobinki szkła zawirowały w świetle sączącym się z ulicznych lamp. Drugi samochód przewrócił się, przekoziołkował i dachując, zatrzymał na szarej ścianie muru.

Drużyna "Taka", zatrzymała się nieopodal, obserwując całą tą akcję z daleka. Dwie sylwetki pojawiły się na jezdni, składając w pośpiechu kolczatkę. Czarne wozy skierowały się w tamtą stronę.

- Wsiadajcie! - krzyknął Naruto, gdy wyminęli zniszczone samochody, nawet nie sprawdzając, czy ich kierowcy żyją. Nie było na to czasu. - Shikamaru, tutaj! - Pomachał dłonią przez otwartą szybę. Dwie postacie ruszyły w ich kierunku, dźwigając złożoną kolczatkę.

Wsiedli do wozu Uchihy, który ruszył z piskiem opon, oddalając się od miejsca wypadku.

18 komentarzy:

Kushinka pisze...

*__*. Super było!! Kyaaach;).
Pogratulować wyrobienia się w terminie:D:D..

Dobra spadam do szkoły xD

Arisa-chan pisze...

Wow, super rozdział! ^^
Świetne zwroty akcji, gratuluję. ;]
No i widzę, że masz dużo pomysłów na nowe opowiadania ;]
Moim zdaniem wszystkie są super i każdy ma w sobie coś takiego fajnego ^^
Pozdrawiam ^^

Anonimowy pisze...

Wow. Jestem pod wrażeniem. Muszę przyznać,że potrafisz opisywać momenty akcji trzymać w napięciu. Zupełnie szczerze, czytałam to pochłonięta fabułą tak, ze nawet nie zwróciłam uwagi, że ktoś coś do mnie mówił z drugiego pokoju:) Niby jest opisana tylko ucieczka, ale to w jaki sposób jest opisana, zasługuje na same komplementy. Pisałam to już kiedyś, ale powtórzę, to tak jak się ogląda wciągający film. Opisujesz wszystko ze taką szczegółowością, że łatwo wyobrazić sobie wszystko.
Odnośnie wyglądu bloga: zdecydowanie pasuje do tego rozdziału. I nadaj klimat. Choć w sumie twoje opowiadanie ma klimat i bez tego, jednak i tak pasuje tu:P
Ciesze się,że opublikowałaś nowy rozdział, nawet jak nie mam czasu czytać większości blogów, to na twojego i kilka innych zawsze znajdę czas, choć czasem skomentuje nieco później.
Cieszy mnie że wprowadziłaś postać Shikamaru, jest jedną z moich ulubionych. I ten jego słynny tekst: jakie to kłopotliwe:)
Naruto ściskający kurczowo koszulę Sasuke mnie dosłownie rozczulił w pozytywnym sensie, a uwierz o to u mnie trudno, bo zwykle "rozczulające" zachowanie Naruto jest wtedy, kiedy dodaje mu się żeński cech, a to zwykle budzi u mnie niesmak . Na szczęście u ciebie Naru to Naru, chłopak z krwi i kości:)I to tez sprawia, ze tak lubię tego fika, bo coraz częściej utożsamia się Naruto z dziewczyną (oczywiście nie zawsze: Koko czy Siruwia też przedstawiają Uzumakiego jako po prostu faceta (nie wymieniam all), więc to tak gwoli ścisłości).

Jeszcze parę słów na temat nowych pomysłów. Ja osobiście jestem za tym, żebyś pisała w czasie rzeczywistym. Świetnie ci to wychodzi. Ja osobiście nie przepadam za dodatkowym fantasy w Naruto. Ten pierwszy pomysł chyba najbardziej przypadł mi do gustu, bo tam wystepują jako rywale - a to ich odwieczny problem w mandze. W sondzie oczywiście zagłosuję, ale wolałam napisać moje stanowisko.

Podsumowując jeszcze rozdział. Naprawdę mi się podobał. Grypa nie wpłynęła źle na twoje pisanie:D Czekam na następny. Szybko wracaj do zdrowia i pisz, póki masz wenę. Bo jak zniknie to będzie niedobrze::)
Pozdrawiam, Sanu

Unknown pisze...

Ja osobiście głosowałam za pierwszą pozycją. Uwielbiam taniec i wszystkie aspekty z nim związane, także nawet sama tematyka opowiadania była by dla mnie ogromną frajdą :D. A jak w tle byłoby do tego NaruSasu to już och ach i chóry anielskie.

Co do rozdziału - świetny! Niesamowicie budujesz opisy, cały czas nie wiedziałam co się stanie. Naprawdę trzymało w napięciu. Rozbawiła mnie postać Suigetsu - to chyba mój ulubiony bohater w tej serii, jest epicko lolowy XD. Ciekawi mnie kto jest tą drugą osoba, która pomagała Shikamaru rozłożyć kolczatkę, nie obraziłabym się gdyby tą osobą, okazał się ktoś MOCNIEJ związany z Uzumakim :). Zazdrość Sasuke mile widziana :D.

Kuruj się :*.

Tsuki pisze...

To było świetne. Jak dla mnie miało ten twój klimacik i wyszło ci nieźle. Ba... świetnie^ Dobrze wkręciłaś Shikę-leniwiec i szlugi. Taak, one do niego pasują jak ulał ;) Dopiero w tym epizodzie skumałam rolę Orochimaru jako Orochimaru. Związany bardziej z Sasuke i w ogóle.
Teraz coś wyhaczyłam...
- Więc, w czym problem? - Nie dał się zbyć niesatysfakcjonującą go odpowiedzią. Obserwował poważną i skupioną na drodze, twarzy mężczyzny, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że coś przeoczył.
Powinno być twarz męszczyzny. To szczegół. Ah i póki co nie zmieniaj tytułu, bo mi się bardzo podoba.! Ten nowy look bloga jest niezły i pasujący. Na początku jak się czyta można dostać oczopląsu, ale szybko przechodzi i świetnie komponuje się z tekstem. To tyle^

Anonimowy pisze...

Tsuki od kiedy mężczyzna to męszczyzna ?? ;o

Anonimowy pisze...

hmm, tak czytam komentarze...
"Powinno być twarz męszczyzny"
Eee, ty tak serio? Czy to jakiś żart? Poprawiasz dobrze napisany wyraz, na błąd? (sorki Anju, że się wtrącam w komentarz, po prostu mnie to zdziwiło).
Sanu

Anonimowy pisze...

Asz, jestem zachwycona! I to straszliwie. Moim zdaniem rodział był rewelacyjny i jest moim ulubionym od dziś. Świetnie opisany, na samym początku aż czułam tę adrenaline, tę panikę, aż mi serce waliło w rytm. Ja w każdym razie jestem powalaona na kolana. Nie mam żadnych zastrzeżeń, dialogi, opisy były świetne. A Suigetsu jest zabójczy. "Niech bóg seksu ma nas w swej opiece" - po prostu zaczełam się śmiac jak wariat. Naprawdę, wielki ukłon w Twoją stronę.
Co do nowych pomysłów to wiesz, lubię średniowiecze. *.* I pomysł nr 4 jest naprawdę kuszący. Jenakże! Aż sama się dziwie, wierz mi, ten o tańcu bardzo mnie zaintrygował. By może swoją oryginalnością, tym, że czegoś takiego jeszcze nie czytałam. Ale te średniwieczne... mmmm... Nie moge się doczkac! Choc sama nie wiem, na co by tu zagłosowac. ^^"
W każdym razie pozdrawiam serdecznie, życze dużo weny i czekam na nowy rodział. Jeszcze raz słowa uznania z ten rodział.^^

Hibari.

Anonimowy pisze...

łaał to było niesamowite- masz swietne pomysły dziewczyno :)

Tsuki pisze...

No dzięki za cytaty, ale umieszczenie twojego ulubionego... Nie wybaczyłabym sobie xd Co do SasuNaru, to poprostu kocham. Wcześniejsze opowiadanie to były czasy kiedy główna bochaterka dopiero wchodziła w (żeby nie zdradzić) inny świat. Moja przyjaciółka pierwsza zaczęła pisać a ja zaproponowałam, że dopiszę co działo się wcześniej, jak to się zaczęło. Dla ciekawskich-jest to Step-to-me. Wracając do SasuNaru mojego. Jeszcze nie znam końcówki ani środka, ale wiem, że będzie to coś mniej dynamicznego niż twoje. Sam pomysł siedzi mi w głowie od baardzo dawna. Chciałam też umieścić wyscigi motorami, ale potem trafiłam na twoje opowiadanie, które jest lepsze i doszłam do wniosku, że sobie nie poradzę._. Będzie tak, że Naruczan będzie biedny i z Sasusiem się poznają w biurze ciemnowłosego. Potem ten weźmie blondyna do Japonii i tam zamieszkają razem i będzie parę wpadek itp. itd. etc. Ogólnie nie przewiduję, żeby udało mi się wprowadzić klimat, aczkolwiek piszę na więcej niż 2 Word'owskie strony, więc dla mnie to już jest sporo.
Jeszcze raz dzięki za cytaty
Buziaczki :)

Koko pisze...

Na początku mi zgrzytało, jednak w drugiej części rozdziału odczułam ten klimat. Bardzo mi się podobało. Naprawdę fenomenalnie opisane. Cały pościg. Myślała, że będzie shalony, jak to powiedział, chyba Sasuke na początku. Całe szczęście nie był shalony i wyszedł naprawdę brawurowo :) Przypomniała mi się jedna z moich ulubionych gier, w które kiedyś grałam. Żeby oddać jej klimat trzeba naprawdę mieć talent. A muszę dodać, że jest to jedna z najlepszy gier wszech czasów ^-^ aww chyba będę musiała do niej wrócić.

Czuło się napięcie w jak dobrym filmie sensacyjnym. Podoba mi się również kreacja Naruto, (twojego Uchihę oczywiście kocham miłością najgłębszą), jest takim dzieciakiem, który chce pokazać, że też ma jakieś znajomości, też coś umie i też się zna na rzeczy. Ciekawi mnie tylko czy ulice były wymyślone, czy naprawdę takie są w Japonii?

'Niech bóg seksu ma nas w swojej opiece' - zabiłaś mnie tym tekstem :D znaczy Suigetsu mnie zabił.

Rozdział był chyba dłuższy niż normalnie. Przynajmniej odniosłam takie wrażenie.

Podobał mi się fragment z kolczatką. Krew, szkło i rock and roll! ^-^

Ciekawa jestem jak to jest z tym Sasuke i Konohą. Bo Konoha to takie dresy jak mniemam :D bo oni niczym szczególnym się chyba nie zajmowali. Czy handlowali dragami, lub czymś innym? Albo walki między sobą prowadzili?


Żadna fabuła nowych opowiadań nie przypadła mi do gustu tak jak teraźniejsza. Głosowałam na pierwsze, bo nie przepadam za średniowiecznym światem. Breakdansa też nie jestem jakąś fanką. Chociaż może powinnam głosować na drugie? Ale Sasuke jako kierowca tira to trochę za mało jak na progi Uchihy.
Może nie powinnam tak z góry zakładać, że opowiadania mi się nie będą podobać. Przecież wiem jak piszesz, więc z całą pewnością wyjdzie z tego naprawdę coś fajnego. Ale no jakoś nie jestem przekonana tymi fabułami. Poczekam jednak do publikacji pierwszego rozdziału, wtedy dopiero będę mogła w pełni się wypowiedzieć.

Doskonale wiem jak to jest pisać w czasie choroby, więc z całego serca ci współczuję :( Ale jak już mówiłam rozdział wyszedł ci wspaniale.

Na koniec życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

Pozdrawiam gorąco!

Agii_Chan pisze...

JEEEJ *.* To było...takie pełne akcji :P Na serio świetne!Zwaliste! Cudoooo! *o*
Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że plan Naruciaka wypali...ale dobrze, ze wszystko było ok XD
Ale i tak nadal kibicuję mojemu ukochanemu Sui-Kuun XD
Jego teksty dobijają, nawet w dramatycznych chwilach X)

Anonimowy pisze...

widzę zgubny wpływ Code Geass ;>>>>

podoba mi się i łaknę więcej.

pozdrowienia,
Kichisame ;)

Hinata pisze...

BOOOOOOSKIEEEEEEEEEEE Wybacz nie umiem pisać takich długich komentarzy jak pozostali.... I nie mieszcze się w tym jednym słowie jednak żadne słowa nawet i tysiac nie oddadzą mojego uwielbienia.... POZDRAWIAM SENPAI!!!

Honou pisze...

W Sondzie wzięłam udział, zagłosowałam na narusasu oczywiście. Podobało mi się bardzo.
Zaczynając od początku. Naprawdę potrafisz opisywać wszystko z pewną magią, która sprawia, że czytając czuję się jakbym tam była. Ponad to podoba mi się, że nic tutaj nie dzieje się za szybko (ja sama mam z tym spore problemy, dlatego cię podziwiam pod tym względem). Pomimo tak szybkiej akcji nic nie wydaje mi się chaotyczne i to jest także plus.
Twój Sasuke i Naruto jak dla mnie są dobrze wykreowani, nie sztuczni. Dobrze oddajesz też uczucia innych bohaterów (Uwielbiam Karin!)
Ogółem podoba mi się całość i tak trzymać!
Jeden z najlepszych fan fick'ów jakie czytałam.
Pozdrawiam, życzę weny i czasu :)

Tsuki pisze...

Pojawiło się już u mnie moje pierwsze SasuNaru. Zapraszam :)

Cukierek pisze...

Kurde, Anju, to co piszesz jest na prawdę mega dobre. Czuję się jakbym czytała prawdziwą książkę i to nie jakąś przeciętną, nudną, tylko taką na prawdę z wyższej półki ;)
Przez każdy wers widać twój talent pisarski, normalnie jesteś zaje'bista tak samo jak twoje opowiadanie ^_~

Strasznie mi się podobał ten rozdział, a szczególnie ucieczka i ta dzika gonitwa. To jest tak dobrze napisane, że czytając czuje się adrenalinę, strach i niepewność, które towarzyszą bohaterom. W pewnym momencie tak się wczułam, że miałam wrażenie jakbym tam była. Oczami wyobraźni widziałam coś w stylu akcji z Tokio Drift, po prostu niesamowite, no! ;D

Mam nadzieję, że już nic złego nie napotka ich na drodze ucieczki i że następnym razem nikt nie przerwie Sasuke i Naruto w akcji na tylnym siedzeniu ;P

Pozdrawiam :*

Tsuki pisze...

Fabuła dość prosta, bo to moje drugie opowiadanie i pierwsze Sasunaru. Co do głodnego Sasuke to było tak, że kiedy zobaczył seksownego Naruto, odechciało mu się jeść i zachciało coś innego. xd Naruto zaczyna coś czuć do Sasuke i dlatego ślepo za nim podąża. Dawno nie miał dziewczyny i poszukuje nowych wrażeń. Dałam to delikatnie odczuć. Może zbyt delikatnie.
Sasuke chce zabrać Naruto do Japonii i tak dalej... taa. To jest dość skomplikowana rzecz i cieszę się, że cię to zastanawia. Wyjaśnię to później. W zasadzie Sasuke wyjaśni Naruto, ale wtedy będą już raczej w Japonii.
Rozpisanie świata przedstawionego poprostu nie przychodzi mi łatwo. Między innymi dlatego zdecydowałam się na pisanie. Śledząc Rozgardiasza można zauważyć, że praktycznie w ogóle nie było opisów. Teraz staram się więcej czasu poświęcać epizodom. I wolę się skupiać na akcji.
Tamto boż było tak jakby w myślach Naruto, z resztą piszę opowiadanie dla miłego spędzenia czasu, a nie rozdrabniania się i roztkliwiania nad językiem xd Aczkolwiek podobnych słówek nie ma zbyt wielu.
Naruczan i Naruś to takie Naruto-chan jak dla mnie, albo odejście od ciągłego powtarzania Naruto.
Pisania dialogów nikt mnie nie uczył, więc jest to dla mnie dość trudne. Wytknij mi kilka błędów dotyczących dialogów, to postaram się zapamiętać jak robić a jak nie.
Co do tych kropek to... ghahah. przyzwyczajenie. już ponad rok tak piszę, gadu, komentarze i opowiadanie jak widać. Czasem w jakiś pracach długoterminowych też mi się zdarzy, ale oczywiście czytam 500 razy zanim wydrukuję.

Nie jestem zła za to co napisałaś.
Szczęśliwa też nie, bo do 4. roku życia byłam niesamowicie rozpieszczana, więc dopowiedz sobie resztę.
Dzięki, że wreszcie ktoś napisał coś sensownego i pomocnego.
Ja oczekuję twoich rozdziałów.! :))